Zgodnie z tradycją zjazd rozpoczął się od przysięgi na wierność konstytucji USA, odśpiewania hymnu narodowego i odprawienia modlitwy. Obrady otworzył przewodniczący partii Reince Priebus. W pierwszych przemówieniach kolejni mówcy wychwalali kandydata GOP do Białego Domu Mitta Romneya i atakowali prezydenta Baracka Obamę. Jak zwykle konwencja przekształca się chwilami w rozrywkowy show - na podium rockowe zespoły grają popularne przeboje, delegaci śpiewają i kołyszą się w takt muzyki. Kulminacyjnym momentem konwencji będzie przemówienie Romneya ostatniego dnia, w czwartek. Dzień wcześniej przemówi kandydat na wiceprezydenta, kongresman Paul Ryan. We wtorek wieczorem (czasu USA) delegaci dopełnią formalności, nominując oficjalnie Romneya i Ryana kandydatami stronnictwa. Uwaga obserwatorów we wtorek skupi się jednak bardziej na dwóch przemówieniach tego samego wieczora. Wygłoszą je: żona kandydata GOP Ann Romney i gubernator stanu New Jersey Chris Christie. Ten ostatni cieszy się ogromną popularnością i był nawet lansowany jako kandydat na wiceprezydenta. Romney i Ryan przybyli już do Tampy. Doradca Romneya Stuart Stevens powiedział, że w swym wystąpieniu w czwartek kandydat "przedstawi jasną wizję swej przyszłej prezydentury". Konwencji w Tampie nie zakłócają na razie poważniejsze demonstracje, zapowiadane przez lewicowych przeciwników Partii Republikańskiej. M.in. w związku z huraganem Isaac - który ostatecznie musnął tylko miasto - niewielu demonstrantów uczestniczyło w poniedziałek w protestach ruchu Occupy. Jak się szacuje, było ich czterokrotnie mniej niż policjantów. Policja i oddziały stanowej Gwardii Narodowej patrolują ulice miasta już od soboty. We wtorek w pobliżu hali, w której odbywa się konwencja, demonstrowali z transparentami ultrakonserwatywni przeciwnicy małżeństw homoseksualnych. Widać też było na ulicach zwolenników kongresmana Rona Paula, przywódcy libertarian, który starał się o nominację GOP na prezydenta, ale przegrał zdecydowanie z Romneyem.