Dotychczasowa umowa między Moskwą a Budapesztem wygasa z końcem roku. Problem jednak w tym, że Węgry są uzależnione od dostaw z Rosji. "Nie mamy alternatywnych rozwiązań z innych krajów. Mamy co prawda interkonektor ze Słowacją i Austrią, ale to za mało. Dlatego potrzebujemy rosyjskiego gazu" - wyjaśnia Polskiemu Radiu dziennikarz opiniotwórczego węgierskiego tygodnika HVG Gabor Nagy. Eksperci przewidują, że nowa umowa może jeszcze bardziej uzależnić Węgry od Moskwy. Dodatkowo, oba kraje podpisały w ubiegłym roku umowę o budowie przez Rosję w węgierskim Paks dwóch nowych reaktorów jądrowych. Moskwa ma udzielić Budapesztowi na ten cel 10 miliardów euro pożyczki. Jak relacjonuje z Budapesztu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wizyta Władimira Putina będzie pierwszą jego podróżą do kraju Unii Europejskiej od października ubiegłego roku. Węgierski premier Viktor Orban jest uważany za jednego z nielicznych sojuszników Putina w Unii. Krytycy premiera Orbana przypominają, że poddawał on w wątpliwość sens sankcji na Moskwę za aneksję Krymu, a głoszona przez niego ideologia państwa "nieliberalnego" bliska jest autorytarnym zapędom Putina. Wczoraj wieczorem około 3 tysięcy osób protestowało w Budapeszcie przeciwko wizycie Władimira Putina. Demonstrujący nawoływali węgierski rząd do poprawy nadszarpniętych w ostatnich latach stosunków z Unią Europejską i zerwania bliskich więzi, łączących Viktora Orbana z Władimirem Putinem. Ostatnie sondaże wskazują, że 2/3 Węgrów chcą, by ich kraj utrzymywał dobre relacje z Unią Europejską, zamiast z Rosją.