Podczas krótkiej rozmowy z dziennikarzami w Białym Domu 51-letni Ronny Lynn Jackson, medyk wojskowy, który od 2013 r. odpowiada za zdrowie prezydentów USA, potwierdził, że będzie się ubiegać o stanowisko szefa resortu i zamierza kontynuować procedurę. Zapytany o doniesienia, wedle których miał spowodować wypadek i uszkodzić samochód, który prowadził, mimo że znajdował się pod wpływem środków zmieniających świadomość, Jackson odpowiedział, że "jego samochód nie został uszkodzony i to wszystko, co może powiedzieć na ten temat". "NYT" oparł swe rewelacje na informacjach uzyskanych w kręgach Partii Demokratycznej. Zgodnie z nimi samochód rozbity przez Jacksona był samochodem służbowym. Pojawiły się też doniesienia, że Jackson stwarzał bardzo nerwową atmosferę w pracy i stosował mobbing. Mimo zapewnień, że nie zrezygnuje ze stanowiska, prezydencki medyk miał powiedzieć swym kolegom, że w każdej chwili może się wycofać - twierdzi z kolei "Washington Post". Jackson jest podobno coraz bardziej sfrustrowany skomplikowaną procedurą i wysuwanymi pod jego adresem oskarżeniami. Dotychczasowy minister do spraw weteranów, David Shulkin został odwołany ze stanowiska pod koniec marca. Prezydent Donald Trump poinformował za pośrednictwem Twittera, że zamierza powierzyć tekę ministra swemu osobistemu lekarzowi i że w okresie przejściowym resortem ds. weteranów wojskowych będzie kierować dotychczasowy wiceszef resortu Robert Wilkie. 51-letni Ronny Lynn Jackson, medyk wojskowy, został powołany na stanowisko lekarza prezydenckiego przez b. prezydenta Baracka Obamę w 2013 r. Donald Trump postanowił korzystać z jego opieki, gdy objął urząd w 2017 r.