Berlusconi miał rozmawiać z prokuratorami w swej kancelarii w Rzymie na temat wszczętego w Neapolu śledztwa w sprawie szantażu na tle obyczajowym. Według prokuratury premier zapłacił kilkaset tysięcy euro trojgu szantażystom, grożącym mu, że ujawnią szczegóły jego spotkań z prostytutkami. Jedną z zatrzymanych osób pod zarzutem szantażu, jest przedsiębiorca, który miał sprowadzać kobiety do prywatnej rezydencji szefa rządu. Berlusconi zapewnił wcześniej, że nie padł ofiarą wymuszenia, lecz tylko w dobrej wierze pomagał finansowo rodzinie biznesmena i jego wspólnikowi. Tuż po tym, gdy prokuratura zapowiedziała na wtorek przesłuchanie premiera, ogłosił on, że jedzie do Brukseli i Strasburga na rozmowy z szefami instytucji UE. Podróż wywołała ogromne polemiki we Włoszech, gdzie opozycja zarzuciła premierowi, że "ucieka" przed prokuratorami, którzy musieli w tej sytuacji zrezygnować z planów spotkania się z nim. Rzecznik Komisji Europejskiej Alejandro Ulzurrun de Asanza y Munoz przyznał we wtorek, że spotkanie Berlusconiego z przewodniczącym KE Jose Manuelem Barroso zostało zorganizowane w Strasburgu "na prośbę strony włoskiej". Zaznaczył jednocześnie, że Barroso regularnie spotyka się z szefami rządów, a tematem spotkania z Berlusconim jest sytuacja gospodarcza. Wcześniej we wtorek Berlusconi spotkał się w Brukseli z przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem. Kancelaria włoskiego premiera w związku z falą dyskusji na temat wyboru terminu podróży premiera i wyznaczenia spotkań z europejskimi liderami w ostatniej chwili oświadczyła, że wizyta Berlusconiego jest konieczna ze względu na przyjęcie przez jego rząd programu oszczędnościowego. Wszelkie polemiki kancelaria uznała za "instrumentalnie wykorzystywane". Dyskusja przeniosła się do Parlamentu Europejskiego, gdzie część eurodeputowanych ostro krytykowała zarówno szefa rządu Włoch, jak i liderów unijnych instytucji, którzy zgodzili się z nim spotkać. - Odkrywam, że ta wizyta przypada na wizytę w trybunale. Wiecie co myślę o Berlusconim - powiedział lider socjalistów Martin Schulz. Przyznał, że Włochy są w bardzo trudnej sytuacji finansowej "i mogę zrozumieć, że chce się teraz spotykać (z liderami instytucji)". Wyraził jednak zdanie, że "jak się Berlusconi dobrze zorganizuje, to będzie mieć czas na wszystko". Z kolei dla lidera Zielonych, ta wizyta tylko potwierdza, że "Berlusconi nie jest poważny", a "Włochy potrzebują nowego rządu, bo inaczej nie będą w stanie sprostać wyzwaniom obecnego kryzysu". Lider liberałów Guy Verhofstadt zaproponował, że skoro Berlusconi już jest w Strasburgu i chce rozmawiać o kryzysie, to niech wystąpi przed komisją gospodarczą PE i wytłumaczy się ze środków podejmowanych przez Włochy, by sprostać nadmiernemu długowi. Berlusconi nie podjął tego zaproszenia. Źródła bliskie do przewodniczącego PE Jerzego Buzka powiedziały, że jego spotkanie z szefem włoskiego rządu odbyło się na prośbę strony włoskiej, a sama prośba o spotkanie przyszła "bardzo późno". "Ale nie można odmówić premierowi państwa członkowskiego UE, zwłaszcza, że już i tak przybędzie do PE". Berlusconi poprosił bowiem o spotkanie z szefem KE Barroso, który zawsze w tygodniach sesji parlamentarnych we wtorki jest w PE, gdzie odbywa się cotygodniowe posiedzenie kolegium komisarzy. Sam Buzek zapewniał jeszcze w poniedziałek, że jego spotkanie z Berlusconim będzie krótkie.