Dziś ukraiński Sąd Najwyższy zakazał oficjalnego publikowania rezultatów niedzielnego głosowania, a więc i ogłoszenia Janukowycza ich zwycięzcą, do czasu rozpatrzenia skargi kandydata opozycji Wiktora Juszczenki w tej sprawie, co jest planowane na 29 listopada. Opozycjoniści demonstrujący od kilku dni w Kijowie przyjęli decyzję sądu entuzjastycznie. - Jesteśmy na dobre drodze - oświadczył Juszczenko. - To dopiero początek. To dowód, że to społeczeństwo zawsze wygrywa. To niewielka rekompensata za cierpienia, jakie ponosimy -mówił do swoich zwolenników, a jego słowa tłum przyjął owacją. Jednak wbrew decyzji sądu gabinet premiera Janukowycza postanowił wydrukować wyniki wyborów w rządowym "Uriadowym Kurierze". Druk udaremniła jednak grupa opozycyjnych deputowanych do parlamentu, którzy zatrzymali maszyny drukarskie. Serhij Tyhypko, który był szefem sztabu wyborczego premiera Wiktora Janukowycza, powiedział, że inauguracja Janukowycza na stanowisku prezydenta Ukrainy powinna się odbyć jak najszybciej, aby "w kraju nie było dwuwładzy". Tyhypko dodał, że skoro Centralna Komisja Wyborcza potwierdziła i ogłosiła wyniki wyborów, to "nikt, nawet Sąd Najwyższy, nie ma prawa ich anulować". Sam Janukowycz natomiast oskarżył "państwa demokratyczne" o to, że popierają ukraińską opozycję, "podejmując niedemokratyczne i nielegalne działania". Zareagował w ten sposób na powszechną w Europie odmowę akceptacji ogłoszonych przez CKW wyników wyborów. Gratulacje Janukowyczowi złożył jedynie Władimir Putin. Przypomnijmy, że według oficjalnych rezultatów, Janukowycz otrzymał 49,46 proc. głosów, zaś Juszczenko - 46,61 proc., jednak opozycja, która wyprowadziła na ulice Kijowa ponad 200 tysięcy osób, uważa wyniki za efekt fałszerstwa. Opozycja blokuje władze Po południu opozycja zapowiedziała zablokowanie głównych urzędów państwowych w Kijowie i magistrali drogowych. Julia Tymoszenko, członkini powołanego dziś przez opozycję Komitetu Ocalenia Narodowego, występując na wiecu w centrum Kijowa wezwała do zablokowania gmachów Rady Najwyższej (parlamentu) oraz siedziby premiera. Jak donoszą z Kijowa korespondenci RMF, protestujący w odpowiedzi na apel ruszyli w kierunku tych gmachów. Od dwóch dni blokowany jest budynek na ulicy Bankowej, gdzie mieści się siedziba prezydenta Leonida Kuczmy. Akcja masowego nieposłuszeństwa zatacza coraz szersze kręgi. Opozycyjna telewizja Kanał 5. poinformowała, że dzisiaj studenci zajęli jedno z pięter ministerstwa oświaty. Na ich żądanie minister oświaty i nauki Wasyl Kremeń wydał oświadczenie, w którym stwierdza, że "niedopuszczalne jest pociąganie do odpowiedzialności karnej i administracyjnej studentów, którzy biorą udział w legalnej ogólnoukraińskiej akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego". Na wiecu opozycji wystąpiła dziś grupa generałów Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Doradca szefa SBU, Ołeksandr Skybynecki, odczytał w imieniu współpracowników Służb oświadczenie, w którym zaapelowano do milicji, prokuratury i oddziałów specjalnych milicji, aby nie występowały przeciwko własnemu narodowi. Natomiast wiceminister gospodarki Ukrainy Oleh Hajduk na znak sprzeciwu wobec wyników wyborów prezydenckich podał się do dymisji. Była to pierwsza dymisja wyższego przedstawiciela władz Ukrainy po kwestionowanych przez opozycję wyborach prezydenckich. Wiktor Juszczenko zaapelował do zachodnich rządów, by nie uznawały ogłoszonych wyników wyborów prezydenckich, wskazujących na wygraną premiera Wiktora Janukowycza. "Pomarańczowa Ukraina" - zobacz galerię zdjęć O nieuznawanie wyników wyborów apeluje do opinii międzynarodowej Juszczenko. - Wzywamy do nieuznawania sfałszowanych rezultatów wyborów prezydenckich 21 listopada 2004. Zwracamy się do instytucji europejskich, szefów rządów z propozycją przyjęcia odpowiedniej deklaracji - powiedział Juszczenko w wypowiedzi dla telewizji "Euronews". Przywódca opozycji zaproponował, by zagranica wystosowała apel do ustępującego prezydenta Leonida Kuczmy i zażądała od niego "powstrzymania się od siłowego rozwiązania wydarzeń na Ukrainie" i "przekazania władzy legalnemu prezydentowi, na którego głosowała większość wyborców". Nieudana kontrmanifestacja Kompletnie nieudana była popołudniowa kontrdemonstracja zorganizowana przez zwolenników premiera w odpowiedzi na 200-tysięczny pomarańczowy wiec opozycji. Na kijowskiej ulicy Hruszewskiego stronnicy Janukowycza spotkali się oko w oko z wiecującymi od kilku dni sympatykami Juszczenki. Obie grupy spotkały się twarzą w twarz, jednak do starcia ani do żadnych przepychanek nie doszło. Tłum ubranych na czarno "janukowyczowców" - prawie wyłącznie młodych mężczyzn i robotników w średnim wieku - najpierw zatrzymał się, a po kilkudziesięciu minutach zaczął się wycofywać. Zobacz raport specjalny