Ten jeden z najlepszych specjalistów w Rosji twierdzi, że z powodu obietnicy prezydenta Władimira Putina kapitanowie okrętów podwodnych za każdym razem, gdy wychodzą w Morze ryzykują życiem. I dlatego kapitanowie gigantycznych podwodnych krążowników atomowych będą wypływać w morze z odbezpieczonymi granatami w kieszeniach. - Trzeba było najpierw wyciągać dziób okrętu. Tam leży wizytówka autorów tej katastrofy - powiedział RMF kontradmirał Senacki. Jego zdaniem każdy specjalista zacząłby od wyciągnięcia przedziału torpedowego, by zbadać co było przyczyną eksplozji. Rosja ma jeszcze dziewięć okrętów podobnych do "Kurska". Ich kapitanowie wypływają w morze - jak to określa Senacki - z odbezpieczonym granatem w kieszeni, gdyż nie wiedzą dlaczego utonęli ich koledzy. Jednak w zeszłym roku prezydent Putin obiecał krewnym marynarzy, że ich szczątki zostaną wydobyte i to jest teraz najważniejsze. Jednak według kontradmirała, który przez 46 lat był ratownikiem w marynarce wojennej, nie ma co wydobywać. - W czterech pierwszych przedziałach 68 ludzi zamieniło się w pył. W momencie wybuchu panowało tam ciśnienie rzędu kilku tysięcy atmosfer i temperatura trzy tysiące stopni - mówi Senacki i dodaje, że na "Kursku" można znaleźć zaledwie 38 obgryzionych przez ryby szkieletów. Gdy zgłaszał swoje wątpliwości, obecny dowódca marynarki wojennej admirał Władimir Kurojedow, zaprosił go do siebie na rozmowę. - On powiedział tak: Panie Senacki jest pan kontradmirałem w stanie spoczynku, a ja jestem czynnym admirałem i nie nauczono mnie dyskutować nad poleceniami zwierzchnika sił zbrojnych - opowiadał oficer rosyjskiej marynarki. W sierpniu ubiegłego roku, w katastrofie okrętu zginęło 118 marynarzy.