Jak poinformował w komunikacie CENTCOM, w poniedziałek Huti wystrzelili w ciągu dwóch godzin co najmniej dwie przeciwokrętowe rakiety balistyczne. Jedna w wyniku awarii spadła na terytorium Jemenu, druga uderzyła w płynący pod banderą Wysp Marshalla i należący do amerykańskiego armatora kontenerowiec M/V Gibraltar Eagle, który przepływał przez wody Zatoki Adeńskiej w kierunku Morza Czerwonego. "Statek doniósł o braku obrażeń lub znaczących szkód i kontynuuje swoją podróż" - napisało w komunikacie Dowództwo. Był to 29. atak Hutich na statki w regionie i drugi od przeprowadzonych przez USA i Wielką Brytanię uderzeń na ich obiekty w Jemenie. Był to też drugi raz, kiedy rakieta rebeliantów trafiła w statek od czasu utworzenia przez USA i koalicjantów misji Prosperity Guardian chroniącej żeglugę przez Morze Czerwone. 30 grudnia trafiony został duński kontenerowiec Maersk Gibraltar, na którym również nie stwierdzono poważniejszych szkód i był w stanie płynąć dalej. Atak na cele Huti w Jemenie. "Powinniśmy być dumni" W piątek z kolei na temat ataków przeprowadzonych na cele Huti w Jemenie wypowiadał się James Heappey, minister sił zbrojnych Wielkiej Brytanii. - Działanie wiązało się z ogromnym ryzykiem i wszyscy powinniśmy być bardzo dumni z tego, co zrobiliśmy w nocy - mówił Heappey. W nocy z czwartku na piątek USA i Wielka Brytania przy wsparciu Holandii, Kanady, Australii i Bahrajnu przeprowadziły atak na cele Huti w Jemenie. Działanie miało na celu "zapobieganiu dalszym atakom" na Morzu Czerwonym. Jak przekazał, w nocy brytyjskie odrzutowce przeprowadził ataki na dwa cele w Jemenie, w tym czasie amerykańskie wojsko zaatakowało 12 innych miejsc. Heappey wskazał, że operacja była "ograniczona, proporcjonalna i konieczna" w kontekście obrony okrętów i statków na Morzu Czerwonym. W tym samym czasie Centralne Dowództwo USA przekazało, że łącznie w ataku uderzono w ponad 60 celów w 16 lokalizacjach. Wskazano, że celami były składy amunicji, węzły dowodzenia i kontroli, wyrzutnie, a także zakłady produkcyjne. W sumie od piątku siły powietrzne USA i Wielkiej Brytanii, przy wsparciu logistycznym Australii, Bahrajnu, Kanady i Holandii, przeprowadziły liczne uderzenia na jemeńskie cele należące do rebeliantów Huti, co miało być bezpośrednią odpowiedzią na ataki rebeliantów na statki handlowe na Morzu Czerwonym. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!