Powodem kolejnych napięć w drugim tygodniu prac zgromadzenia jest publikacja poufnego listu 13 kardynałów z kilku krajów do papieża, w którym krytyce poddano metodę prac na synodzie. Jego sygnatariusze, wśród których nie ma żadnego Polaka, kojarzeni są ze skrzydłem konserwatywnym. Sugerują oni, że synod jest "zdalnie sterowany" i wyrażają zaniepokojenie tym, iż obrady mogą przynieść niebezpieczne rozwiązania w kontrowersyjnych kwestiach. Tak odnieśli się przede wszystkim do postulatów większego otwarcia wobec rozwodników w nowych związkach. W liście jest też apel o ostrożność i przestroga przed odejściem od kluczowych elementów nauczania. Jednak czterech kardynałów, rzekomych sygnatariuszy listu, zdementowało, jakoby pod nim złożyło swe podpisy. Z kolei inny z nich, kardynał George Pell z Australii, który jest bliskim współpracownikiem papieża, wyraził zdumienie publikacją poufnej korespondencji i stwierdził, że jej treść była nieco inna. Nie zaprzeczył zaś, jak zauważono, istnieniu listu. Mimo tych niejasności - według dziennika "La Repubblica" - pewne jest jedno: na synodzie działa "skrzydło rygorystów", które nie ufa metodom prac, ale również samemu Franciszkowi. Jak pisze we wtorek watykanista rzymskiej gazety, frakcja ta uważa papieża za "niezdolnego do tego, by zagwarantować przejrzystość prac" w związku z obecnością "skrzydła postępowców", którzy "w cieniu" pracują nad tym, by "zdradzić ducha Ewangelii" i naciskają na wyrażenie zgody na dopuszczenie rozwodników do komunii. W opinii tego dziennika polemiki wokół publikacji listu dowodzą, że dochodzi do prób manipulowania pracami synodu. Kontrowersje i aktywność przeciwników wszelkich zmian i linii otwarcia interpretowane są także jako dowód na to, że nie byli oni przygotowani na przełomowy synod pontyfikatu Franciszka i na jego gotowość stawienia czoła nowym wyzwaniom. Tymczasem - jak konstatuje "La Repubblica" - "w zmieniającym się świecie Kościół musi znaleźć nowe drogi nie zdradzając samego siebie, ale i nie będąc sparaliżowanym przez strach". Surową ocenę skrajnych postaw i podejmowanych prób wywierania presji na synodzie wystawił włoski portal katolicki "Il Sismografo", który uznał, że jest to "przygnębiający i zawstydzający spektakl". Oburzony publikacją listu jest prefekt Kongregacji Nauki Wiary kardynał Gerhard Mueller, również przedstawiony we włoskich mediach jako jeden z jego autorów. W wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera" nie potwierdził on ani nie zaprzeczył temu. Ujawnienie prywatnego listu do papieża nazwał zaś "skandalem". Zdaniem kardynała Muellera intencją publikacji było "wywołanie kłótni i napięć" na synodzie. Nie zgodził się zarazem na to, by przedstawiać obrady jako konfrontację między tymi, którzy według jego słów przedstawiają się mówiąc: "my jesteśmy większymi liberałami" i konserwatystami, uważanymi za tych "złych". Nie należy przy tym - według hierarchy - koncentrować się wyłącznie na sprawie dopuszczenia rozwodników do komunii. Ale dodał zarazem: "Można dyskutować o konkretnych przypadkach, ale ogólna regulacja nie jest możliwa". Prasa przytacza także wypowiedź arcybiskupa Waszyngtonu kardynała Donalda Wuerla o tym, że podejmowane są próby manipulowania synodem, który on sam uważa za "najbardziej otwarty" spośród wszystkich, w jakich uczestniczył. Z Rzymu Sylwia Wysocka