Służby sanitarne odetchnęły z ulgą. Informacja o pacjentach, którzy mogą być nosicielami śmiertelnego wirusa, wywołała panikę wśród mieszkańców okolic stolicy USA. Lekarze anonimowo podkreślają, że nie wszystkie placówki są przygotowane na przyjęcie pacjenta z ebolą. Na szczęście, zarówno mężczyzna z Maryland, jak i mężczyzna z Waszyngtonu, choć wrócili z Afryki, nie mają śmiertelnego wirusa. Pacjenci poczuli się źle już na terenie Stanów Zjednoczonych. Jeden z nich trafił do szpitala w Waszyngtonie, drugi do placówki niedaleko stolicy USA, ale już na terenie stanu Maryland. Władze USA zapewniły obywateli, że kraj ten ma najlepszą na świecie infrastrukturę opieki zdrowotnej. Według nich, Amerykanie mogą być spokojni, bo nie ma groźby wybuchu epidemii. Wciąż jednak zarażony wirusem Eboli w Stanach jest pacjent w Dallas. Amerykański operator kamery pracował w Liberii dla telewizji NBC News. To czwarty obywatel USA, który zaraził się tym wirusem w Liberii. Od kilku dni w Teksasie prawie 100 osób jest stale kontrolowanych przez lekarzy, ponieważ mieli kontakt z mężczyzną. On sam walczy o życie w szpitalu. (acz) Paweł Żuchowski