Neokonserwatyści dokonali samokrytyki: zbytnie skoncentrowania na wojnie z terroryzmem, arogancja w stosunkach międzynarodowych, brak poszanowania praw człowieka oraz niedocenianie siły "soft power" na rzecz militarnego i ekonomicznego nacisku - wszystko to doprowadziło do utraty sojuszników oraz zdolności przekonywania do wartości prezentowanych przez Waszyngton. Potrzeba nowej definicji Na skutek sytuacji, którą Paul Kennedy w swojej monografii "The Rise and Fall of the Great Powers" określił jako "przeciągniecie" - zaangażowanie militarne w zbyt wielu konfliktach jednocześnie, będące już wcześniej przyczyną upadku niejednej potęgi - USA straciły możliwość do samodzielnego oddziaływania na światową politykę. Zarówno zdolności militarne, jak i gospodarcze, zwłaszcza przy obecnej sytuacji gospodarczej, nie są już w stanie zapewnić USA dominującej pozycji, toteż musi zostać stworzony nowy ład na świecie, dzięki któremu zachowają one swoja pozycję. Właśnie z tych pozycji jeden z czołowych ideologów neokonserwatyzmu, Robert Kagan, postuluje kształt nowego porządku. Jednakże nie ma się co oszukiwać - amerykańscy neokonserwatyści nie stali się "gołębiami", a jedynie zredefiniowali sposoby do aktualnych możliwości. Kaganowi, co prawda, jeszcze daleko do ekstremizmu innego neokonserwatywnego ideologa, Joshuy Muravichka, który samokrytykę ograniczył jedynie do stwierdzenia faktu, iż inwazja na Irak była błędem. Według niego powinno się zbombardować Iran i ten błąd trzeba jak najszybciej naprawić. Demokracje natomiast muszą być ekspansywne ponieważ w innym przypadku staną same się ofiarami i stąd też ich prawo do wyprzedzających uderzeń. Natomiast jeśli chodzi Obamę, Muravchik jest przekonany, iż jak tylko zagasi pożar kryzysu oraz spłaci długi wyborcze powróci do "Doktryny Busha". Taka jest rola Stanów Zjednoczonych - a świat wybierze po prostu mniejsze zło. Aczkolwiek i Kagan nie pozostawia wątpliwości co do kierunku przyszłej polityki Waszyngtonu przyznając, że "ekspansjonizm, brutalność i skłonność do ingerowania w sprawy innych oraz dążenie do hegemonii to nie wypatrzenie amerykańskiego charakteru o, lecz jego istota". Jednakże odrobił lekcje i wziął sobie do serca rady Philipa Bobbita, iż USA muszą mieć sprzymierzeńców aby zachować pozycję globalnego lidera, dlatego też nie mogą im rozkazywać, muszą zdobywać szacunek i akceptacje" na bazie których stworzył obecnie najczęściej komentowaną strategię USA i model nowego globalnego porządku. Nowy światowy porządek wcale nie będzie taki nowy W opublikowanym artykule"Koniec końca historii, czyli czemu XXI wiek będzie wyglądał, jak XIX", stara się wyjaśnić, jak będzie wyglądał przyszły wielobiegunowy świat odnosząc się do schematów zaczerpniętych z historii. Ze swoich neokonserwatywnych pozycji broni Fukuyamy twierdząc, że jego przewidywani były nie tyle błędne co przedwczesne. Po prostu nie wszyscy jeszcze dorośli do liberalnej demokracji. Kiedyś to nastąpi, ale ewolucja może zająć pokolenia a efekty potrzebne są tu i teraz. Wzywa więc demokracje do "zwarcia szyków i nadania historii pożądanego kierunku". W końcu Tocqueville twierdził, że wolność jest rzemiosłem wymagającym jak największego wysiłku. W ramach teorii, Kagan porównuje tutaj systemy Chin i Rosji do panującego w Europie absolutyzmu oświeconego. Oni, jak pisze Kagan, "nie tylko są autokratami, ale wierzą w autokrację". Określając sedno rządów autorytarny jako władze "potężnej koterii". Państwa tego typu wpływają na sytuacje na świecie, lecz bronią się jednocześnie od jakichkolwiek wpływów ze strony "sił globalnych". W takim rozróżnieniu naprawdę trudno odnaleźć cechę wyróżniającą "ligę autokratów" od "osi demokracji" pod wiadomym przywództwem. Fundamentalizmy nie stanowią już zagrożenia dla świata, po prostu tradycja nie może zwyciężyć - a przynajmniej nowy układ sił nie pozwoli na to. Teraz w opozycji dla "wolnego świata" stoją autorytaryzmy, a właściwie wykreowana na potrzeby teorii i przyszłej mobilizacji koalicja rosyjsko-chińska. Koalicja wraz z swoimi klientami stanowić ma siłę chroniącą wszelkiej maści zbrodniarzy oraz wstrzymującą procesy liberalizacji na świecie - przy czym nie są one tożsame z wolnym rynkiem. Kagan przyznaje jednocześnie, że wzrost dobrobytu i autorytaryzm można pogodzić. Autokratyczne reżimy - według niego - nauczyły się w jaki sposób ograniczać swobody polityczne nie ograniczając rozwoju gospodarczego. Właśnie wokół konkurencji USA, stojących na czele koalicji państw demokratycznych, z Chinami oraz Rosją jako "klubem autokratów" upatruje Kagan przyszłości nowego światowego ładu. Ułożonego, mimo wewnętrznych sprzeczności, na zasadzie podobnej do XIX-wiecznego "Koncertu narodów". W dzisiejszym świecie podobnie jak w XIX w. Europe jest kilka potężnych państw, lecz nie są one w stanie samodzielnie zdominować pozostałych, toteż pilnowanie porządku i globalnej równowagi będzie należeć do dwóch obozów. Aczkolwiek to jedynie iluzja w koncercie narodów w wersji Kagana jedynie Ameryka będzie mogła podejmować decyzję. Dzięki poparciu Europy oraz krajów ze sfery amerykańskiego lebensraumu - partnerów handlowych, konsumentów, rynków zbytu oraz gospodarzy baz wojskowych, tudzież nowo "oswobodzonych" w imię demokracji - będzie rozgrywała swoje interesy między Rosja a Chinami, które z racji w własnych antagonizmów raczej nie będą tworzyły spójnego bloku. Co ciekawsze zarówno Rosja jak i Chiny, spragnione międzynarodowego uznania, mogą przystać na amerykańską propozycję stworzenia światowej rady, która w założeniu będzie naturalnym następstwem Rady Bezpieczeństwa.