"Władze Francji w konsultacji ze stroną malezyjską przedstawią raport na właściwym etapie śledztwa" - poinformowało australijskie Biuro Bezpieczeństwa Transportu. Jednak agencja Reutera zwraca uwagę, że nie wiadomo, kiedy to nastąpi i w jaki sposób. Jednak eksperci ds. wypadków lotniczych podkreślają, że zdobyte podczas badania fragmentu skrzydła informacje mogą nie wyjaśnić przyczyn katastrofy lotu MH370."To dopiero małe, bardzo małe potwierdzenie tego, że samolot mógł się rozbić nad Oceanem Indyjskim" - powiedział były szef francuskiej agencji badającej wypadki lotnicze Jean-Paul Troadec. Fragment skrzydła tzw. klapolotka badany jest w specjalizującym się w ekspertyzie wypadków lotniczych francuskim laboratorium wojskowym w miejscowości Balma pod Tuluzą. W ekspertyzie, prowadzonej w laboratorium Dyrekcji Generalnej Uzbrojenia-Technik Aeronautycznych (DGA-TA), uczestniczą eksperci francuscy, chińscy, malezyjscy i amerykańscy. Element odnaleziono pod koniec lipca. Toczy się ono w trzech etapach. Najpierw miało być ustalone, czy metalowy fragment o wymiarach 2 na 2,5 metra, zidentyfikowany jako tzw. klapolotka, pochodzi z samolotu Boeing 777, takiego jaki zaginął 8 marca 2014 roku. Eksperci skupią swe badania na sprawdzaniu numeru serii i zbadają dokumenty producenta w sprawie użytych materiałów i procesu produkcyjnego tego typu samolotu. Będą ustalać, czy znaleziony fragment pochodzi z maszyny odbywającej lot MH370. W ustaleniu faktów ma pomóc analiza śladów farby i niektórych napisów. W trzecim etapie eksperci będą szukać wskazówek dotyczących samej katastrofy: czy samolot został zniszczony podczas lotu, czy też rozpadł się przy uderzeniu w powierzchnię oceanu. Boeing 777 z 239 osobami na pokładzie zaginął 8 marca ubiegłego roku podczas lotu z Kuala Lumpur do Pekinu. Historia lotu MH370 linii Malaysia Airlines to jedna z największych zagadek w dziejach lotnictwa. Samolot zniknął z radarów niedługo po starcie. Dane satelitarne wskazują, że zmienił kurs i leciał na południe. Eksperci przypuszczają, że maszyna spadła do Oceanu Indyjskiego, prawdopodobnie na zachód od Australii, gdy skończyło się paliwo. Dotychczasowe poszukiwania prowadzone na obszarze dziesiątków tysięcy kilometrów kw. nie przyniosły żadnego rezultatu. (PAP)