Mieszkańcy squatu przy Liebigstrasse 14 we wschodnioberlińskiej dzielnicy Friedrichshain mieli - zgodnie z nakazem sądu - do godz. 8 rano w środę opuścić budynek. Przegrali oni ponad 10-letni spór sądowy z nowym właścicielem kamienicy, który wypowiedział im umowy najmu. Na kilka dni przed terminem eksmisji lewaccy aktywiści zapowiadali, że nie oddadzą squatu "Liebig 14" bez walki i zarzucali właścicielowi kamienicy oraz władzom miasta, że faktyczną przyczyną eksmisji są względy ideologiczne. W zeszłą sobotę podczas demonstracji przeciwko likwidacji squatu doszło do starć z policją. Rannych zostało 40 funkcjonariuszy. Obawiając się eskalacji przemocy władze Berlina zmobilizowały do środowej akcji blisko 2500 policjantów, także z innych landów Niemiec. Siły bezpieczeństwa zamknęły ulice wokół zajętej kamienicy. W budynku zabarykadowało się kilkoro mieszkańców, na dachu i balkonach rozwinięto drut kolczasty. Jak podała agencja dpa, policjanci dostali się do środka kamienicy, rozbijając drzwi siekierami i taranem, a także przez dach z sąsiedniego budynku. Akcja trwała pięć godzin. Towarzyszyły jej protesty lewaków, którzy atakowali funkcjonariuszy kamieniami i butelkami. Kilkunastu policjantów zostało rannych. W Berlinie istnieje jeszcze około 20 alternatywnych projektów mieszkalnych, które licznie powstawały pod koniec lat 80. Gdy w 1990 roku rozpoczęto eksmisje z zajętych domów, często dochodziło do gwałtownych starć z policją. Eskalacja przemocy doprowadziła wówczas nawet do upadku rządu Berlina, złożonego z socjaldemokratów i Zielonych. Zdjęcia: AFP