Działające w Kongo (dawniej Zair) oddziały pokojowe ONZ MONUC ewakuowały około północy transporterami opancerzonymi 637 cywilów z najbardziej zagrożonych walkami dzielnic stolicy tego kraju, jednego z najbogatszych w Afryce. - Pan Bemba schronił się w naszej ambasadzie w trybie tymczasowym. W żadnym wypadku nie złożył on prośby o azyl w jakiejkolwiek formie - oświadczył charge d'affairs ambasady Republiki Południowej Afryki. - Został przez nas zaproszony, bo nie czuł się po prostu bezpieczny w miejscu zamieszkania. Informacje przedstawiciela ambasady o schronieniu się w placówce przywódcy opozycji potwierdził rzecznik MSZ RPA w Johannesburgu. Z kolei rzecznicy sił MONUC w Kinszasie poinformowali, o operacji ewakuacyjnej w najbardziej zagrożonych dzielnicach, z których wywieziono najpierw ponad 450 osób, a potem jeszcze prawie 200. Wśród ewakuowanych są ranni, a także dyplomaci innych państw i ich rodziny. Siły pokojowe ONZ zapowiadają kontynuowanie ewakuacji cywilów, jeśli zajdzie potrzeba. W wielu miejscach w Kinszasie doszło w czwartek do strzelaniny między uzbrojonymi zwolennikami Bemby a siłami rządowymi. Zginęły co najmniej 2 osoby, a rannych zostało co najmniej kilkanaście. Były to pierwsze otwarte walki od czasu wyborów prezydenckich w 2006 roku, w których startował bez powodzenia Bemba, jako główny adwersarz prezydenta Josepha Kabili. Uczestniczący w nich stronnicy Bemby należą do byłych ugrupowań rebelianckich, które następnie przekształciły się w gwardię przyboczną Bemby w czasach, gdy pełnił on funkcję wiceprezydenta w okresie przejściowym. Obecnie status tych oddziałow nie ma oparcia w prawie.