Słonie trzymają w sytuacji patowej około 10 tys. osób mieszkających w Ingouni-Moke i Olouno, 250 km na północ od stolicy Brazzaville. Wygłodniałe zwierzęta regularnie niszczą pola manioku i plantacje bananów. Mieszkańcy nie mogą nic zrobić, ponieważ słonie są pod ścisłą ochroną. - W ostatnich latach zwierzęta z rzędu gruboskórych bardzo się rozmnożyły. Dziś mamy ich 30 tys., a w latach 80. było ich tylko ok. 10 tys. - powiedział minister Djombo. W przeszłości mieszkańcy dręczonych przez słonie wiosek palili kostki łajna zmieszanego z papryką chili, by drażniący dym odstraszył zwierzęta. Metoda ta jednak nie jest zbyt skuteczna. - Przewidujemy rozwiązania techniczne, jak zapory wystarczająco wytrzymałe, aby nie dopuścić słoni do wiosek, ale na razie musimy ograniczyć się do wypłacania odszkodowań - wyjaśnił minister. W zeszłym roku władze Konga wydały na odszkodowania dla tylko jednej miejscowości prawie 20 tys. dolarów. Leśne słonie afrykańskie są mniejsze niż ich odmiana sawannowa i żyją w mniejszych grupach. Zazwyczaj unikają kontaktu z ludźmi. Jednak brak jedzenia sprawia, że wychodzą z lasu, by buszować na plantacjach bananów i polach ryżowych. Dziennie pochłaniają 500 kg pożywienia, rujnując plony.