Kontyngent europejskich sił pokojowych stacjonujący w kongijskim Ndolo liczy ponad dwa tysiące osób. Zatem licząca zaledwie 130 osób grupa żandarmów z Warszawy i Gliwic oraz logistyków z Opola stanowi jedynie jego małą cząstkę. Jednak z doniesień "Gazety Wyborczej" jasno wynika, że polscy żołnierze choć nieliczni sprawują się świetnie i w pełni wywiązali się z powierzonej im misji. Zadaniem Polaków, którzy znaleźli się w szeregach żołnierzy sił pokojowych EUFOR w Kongu było przede wszystkim zapewnienie ładu i bezpieczeństwa podczas wyborów parlamentarnych i prezydenckich, które miały miejsce 30 lipca. Na razie Polacy są jedynymi żołnierzami w Ndolo przeznaczonymi do działań bojowych. Jeśli w kraju nie dojdzie do zamieszek, pełniący służbę w kongijskim Ndolo europejscy żołnierze pozostaną na zachodzie kraju. Jeśli zaś na wschodzie wybuchnie wojna, wesprą tam pomocą siły ONZ - informuje dziennik. Europejscy dowódcy prześcigają się w pochwałach dla swoich polskich podwładnych. Doceniają ich świetne przygotowanie i wyposażenie. Jednak największe wrażenie wywarła na Europejczykach sprawność i fachowość. Jak donosi gazeta, na tle innych cudzoziemców odbywających służbę, Polacy zaprezentowali się rewelacyjnie, a ich działania mogą służyć za przykład prawdziwego zawodowstwa.