"Trump mówi cokolwiek przyjdzie mu w danym momencie do głowy. Jest megalomanem. Jak mogło mu ujść na sucho nieujawnianie zeznań podatkowych?" - powiedziała Ginsburg, należąca do grona pięciorga liberalno-lewicowych sędziów Sądu Najwyższego. Jej wypowiedź wywołała poruszenie komentatorów, ponieważ sędziowie amerykańskiego Sądu Najwyższego tradycyjnie nie zabierają publicznie głosu na tematy polityczne, zwłaszcza związane z kampanią prezydencką. Ginsburg spotkała się z powszechną krytyką, nie tylko ze strony zwolenników Trumpa. Liberalny i prodemokratyczny "New York Times" napisał, że sędzia powinna "porzucić polityczne komentarze i epitety". "Washington Post", który popiera w wyborach Hillary Clinton, także skrytykował Ginsburg w artykule redakcyjnym. "Niezależnie od tego jak słuszne są jej opinie, lepiej aby nie wypowiadał ich członek składu Sądu Najwyższego" - czytamy w artykule waszyngtońskiego dziennika. Sam Trump wydał oświadczenie, w którym ostro skrytykował Ginsburg. "Jest wysoce niestosowne, by sędzia Sądu Najwyższego angażowała się w kampanię polityczną. Myślę, że to hańba dla sądu, który powinna ona przeprosić" - oświadczył kandydat GOP. Ginsburg ma ponad 80 lat, jest schorowana i przewiduje się, że niedługo przejdzie na emeryturę. Jej bezprecedensowa wypowiedź wzbudziła jednak obawy Demokratów, że dostarczyła w ten sposób argumentów Republikanom, iż liberalni sędziowie - których powoływanie do Sądu Najwyższego zapowiada Hillary Clinton - kierują się w orzekaniu swymi ideologicznymi przekonaniami. Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski