Mówiąc o przerzuceniu sił afrykańskich do Mali, Fabius wskazał, że zajmą się tym częściowo kraje afrykańskie i częściowo Kanada, po czym dodał: "Rosjanie zaproponowali zaś zapewnienie transportu dla Francuzów". Jak zauważa agencja AFP, od rozpoczęcia francuskiej interwencji w Mali 11 stycznia Rosja raczej nie zabierała głosu. 12 stycznia specjalny przedstawiciel Kremla ds. Afryki Michaił Margiełow podkreślił, że wszelkie operacje wojskowe powinny być przeprowadzane pod egidą ONZ i Unii Afrykańskiej. Minister obrony Francji Jean-Yves Le Drian zapowiedział w sobotę, że liczebność francuskich sił interwencyjnych w Mali może wzrosnąć z obecnych 2 tysięcy do 4 tysięcy. Mobilizowane są francuskie oddziały (szacowane na ok. 2900 żołnierzy) w krajach regionu, m.in. w Senegalu, Burkina Faso czy Nigrze. W przyszłym tygodniu Francuzów mają wesprzeć żołnierze z krajów Afryki Zachodniej i Sahelu w liczbie około 5 tysięcy. Z kolei Unia Europejska za kilka tygodni zamierza wysłać do Mali około 200 instruktorów wojskowych oraz około 250 żołnierzy do ich ochrony. Misja nie będzie mieć charakteru bojowego. Od 11 stycznia francuskie lotnictwo bombarduje pozycje islamistów na północy Mali. W nocy z 15 na 16 stycznia francuscy żołnierze rozpoczęli operacje lądowe. Pomoc w transporcie żołnierzy i sprzętu Francji zaproponowało już też kilka krajów europejskich i Kanada. W Mali od kwietnia 2012 roku trwa islamska rebelia. Od tego czasu rebelianci zdołali opanować na północy kraju pustynny teren o powierzchni równej Francji. Sprzyjał im chaos, w jakim Mali pogrążyło się po wojskowym zamachu stanu w marcu, który obalił demokratycznie wybranego prezydenta Amadou Toure. Według ekspertów do spraw bezpieczeństwa na zajętych terenach islamiści chcą utworzyć własne państwo i przekształcić je w ośrodek ekstremizmu, zagrażający sąsiednim krajom, w tym europejskim.