O propozycji napisała agencja AFP. W komunikacie Białego Domu nie podano, jakie państwo trzecie mogłoby być gospodarzem szczytu. Szczyt miałby się odbyć w "najbliższych miesiącach". Cel to - jak brzmi komunikat Białego Domu - "omówienie pełnego zakresu problemów, przed którymi stoją Stany Zjednoczone i Rosja". Prezydent Biden wezwał jednocześnie Putina do złagodzenia napięć z Ukrainą. Wcześniej amerykański sekretarz stanu Anthony Blinken spotkał się w Brukseli z szefem ukraińskiego MSZ Dmytrem Kułebą i zapewnił go o poparciu USA. Wszystko to dzieje się w czasie, gdy Rosja zwiększa liczbę swoich wojsk przy granicy z Ukrainą. Jak napisał w komunikacie Departament Stanu USA, Blinken "wyraził zaniepokojenie celowymi działaniami Rosji obliczonymi na eskalacje napięć w relacjach z Ukrainą, włącznie z agresywną retoryką i dezinformacją, coraz częstszymi przypadkami naruszania rozejmu i ruchami wojsk na okupowanym Krymie i przy granicy z Ukrainą". Z kolei Kułeba napisał na Twitterze po spotkaniu z Blinkenem: "Musimy zniechęcić Moskwę do dalszej eskalacji, również dając jasno do zrozumienia, że koszt wszelkich nowych przygód militarnych byłby zbyt wysoki". Coraz większe napięcie w stosunkach rosyjsko-ukraińskich w ostatnim czasie skomentował też wiceszef MSZ w Moskwie Siergiej Riabkow. Jego zdaniem Stany Zjednoczone powinny "trzymać się z dala" od Krymu i rosyjskiego wybrzeża Morza Czarnego". - Amerykańskie okręty wojenne nie mają nic do roboty w pobliżu naszych wybrzeży - powiedział Riabkow, oskarżając USA o działania "prowokacyjne w dosłownym sensie tego słowa" i o "granie Rosji na nerwach".