CIT nie dostrzega jednak "jawnych oznak, by w sposób oczywisty przygotowywano się do wkroczenia na Ukrainę" - przekazała niezależna rosyjska telewizja Dożd. Analitycy uważają, że celem przerzucania sił pod granicę jest "testowanie wytrzymałości" administracji prezydenta USA Joe Bidena. Najgoręcej od 2015 roku "Uważamy, że wkrótce znane będą ostateczne punkty, do których kierowany jest rosyjski sprzęt, wieziony po rozładowaniu (z pociągów) w kierunku granicy. Wówczas będzie można w sposób bardziej wiarygodny ocenić liczebność wojsk, na podstawie danych satelitarnych. Niemniej, już teraz można mówić, że podobnej koncentracji wojsk nie widzieliśmy od czasu gorącej fazy wojny na Ukrainie w latach 2014-15" - oświadczył Conflict Intelligence Team. Oceny CIT oparte są na danych serwisu internetowego gdevagon, który pozwala na obserwowanie tras wagonów kolejowych na podstawie ich numerów. Ogólnodostępne dane nie pozwalają jednak na dokładne określenie liczebności oddziałów. Zobacz także: Media: Rosja gromadzi bezprecedensową siłę militarną w Arktyce Rosyjskie władze: Wojsko ma prawo przemieszczać się po swoim terytorium Ku granicy ukraińskiej przemieszczają się wojska zmechanizowane, artyleryjskie, desantowe i prawdopodobnie również pancerne - zapewnia CIT. Organizacja ocenia, że nie można przerzucania tych sił wyjaśnić np. ćwiczeniami wojskowymi w rosyjskim Południowym Okręgu Wojskowym. Władze Rosji odrzucają zarzuty o koncentrowanie wojsk przy granicy z Ukrainą. Odpowiadają, że siły rosyjskie mają prawo przemieszczać się po swoim własnym terytorium. Trwające od 2014 roku walki między siłami ukraińskimi a wspieranymi przez Rosję rebeliantami na wschodzie Ukrainy pochłonęły - jak się ocenia - ponad 13 tys. ofiar śmiertelnych. Przekaż 1 proc. na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ