Mario Mauro, który stoi na czele delegacji eurodeputowanych rządzącej we Włoszech partii Lud Wolności, zapytał szefową dyplomacji, jaką przyjmie strategię, by doprowadzić do przyznania Unii jednego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa. Odpowiedziała następująco: "Nie wiem. Mówię szczerze: w ciągu tych pięciu tygodni nie przyszła mi taka myśl do głowy". Gazeta relacjonuje, że Mauro skomentował tę odpowiedź słowami: "Następnym razem zapytam ją, jak nazywa się jej fryzjer". W żartobliwym tonie wysłannik dziennika zapytał włoskiego eurodeputowanego, dlaczego tak znęcał się nad baronessą Ashton. "Ja się znęcałem? Ależ skąd! Przeciwnie, chciałem jej pomóc" - zapewnił Mauro, podkreślając, że zrezygnował z zadania szefowej unijnej dyplomacji trudnych pytań, jakie przygotował, gdy zobaczył, że ma kłopoty w czasie przesłuchania. Mówiąc o swym pytaniu, dotyczącym miejsca w RB ONZ oświadczył, że było ono "banalne" i że wydawało mu się najłatwiejsze ze wszystkich. Dodał, że "osłupiał", gdy usłyszał odpowiedź pani Ashton. Mario Mauro był forsowany przez włoski rząd na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Ostatecznie zwyciężył Jerzy Buzek.