Mimo wcześniejszego sprzeciwu Demokraci ostatecznie zgodzili się, aby w projektowanej ustawie o inwigilacji zagwarantować immunitet od odpowiedzialności cywilnej dla firm telekomunikacyjnych, które współpracowały z rządem przy instalowaniu podsłuchów. Immunitet ten był główną kością niezgody między Demokratami a prezydentem Bushem. Groził on, że zawetuje ustawę, która nie będzie go zawierać. Nie było go w projekcie ustawy Izby Reprezentantów, którą Demokraci ostatecznie wycofali, gdyż nie byli w stanie zyskać dla niej wystarczającego poparcia Republikanów. Decyzja Senatu jest sukcesem Busha i porażką demokratycznych liderów Izby Reprezentantów, z jej przewodniczącą Nancy Pelosi. Immunitet ochroni firmy telekomunikacyjne przed pozwami wniesionymi przez organizacje obrony swobód obywatelskich, które utrzymują, że współpraca telekomunikacji przy podsłuchach naruszyła konstytucyjne prawo do prywatności. Demokratom w Senacie udało się jednak przeforsować w projekcie ustawy zapis, który wymaga, aby specjalny sąd nadzorujący pracę wywiadu (znany pod angielskim skrótem: FISA - Foreign Intelligence Surveillance Court) kontrolował proces decydowania przez rząd, kto ma być obiektem telefonicznej inwigilacji. Ustalono też, że ustawa, dająca rządowi prawo do inwigilacji, musi być odnowiona po 6 latach. Bush chciał, aby Kongres dał prezydentowi USA prawo do podsłuchów na stałe.