Z powodu licznych wpadek wybory do Bundestagu, które odbyły się we wrześniu ubiegłego roku, będą musiały zostać powtórzone w 431 berlińskich okręgach wyborczych. Taką decyzję podjął niemiecki parlament głosami rządzącej koalicji SPD, Zielonych i FDP. Dla opozycyjnych CDU i CSU oraz AfD to stanowczo za mało. Frakcje opozycyjne domagają się ponownych wyborów w o wiele większej liczbie okręgów wyborczych. Zgodnie z decyzją Bundestagu problem dotyczy 327 spośród 2256 stołecznych okręgów wyborczych oraz 104 z 1507 korespondencyjnych okręgów wyborczych. Ponowne wybory powinny objąć dwie listy: z kandydatami danego okręgu wyborczego, a także kraju związkowego Berlina. Powtórka głosowania powinna odbyć się w tych okręgach, w których na skutek popełnionych błędów przerwane zostało oddawanie głosów, w których doszło do opóźnień oraz w których z powodu brakujących bądź nieprawidłowych kart do głosowania wyborcy nie mogli oddać ważnych głosów. Jeszcze nie wiadomo, kiedy odbędzie się powtórka Wybory należy powtórzyć także w przypadku lokali wyborczych, które były otwarte po godzinie 18:30. Nie wiadomo jeszcze, kiedy ponowne głosowanie miałoby nastąpić. Frakcje partyjne Bundestagu spodziewają się, że decyzja zostanie zaskarżona do Federalnego Trybunału Sprawiedliwości. Kiedy zapadnie jego decyzja, to sprawa otwarta. Niejasny jest także jej wpływ na skład Bundestagu. Jeśli frekwencja będzie niska, może to oznaczać, że w parlamencie znajdzie się mniej reprezentantów z Berlina. Wybory parlamentarne z 26 września 2021 w wielu berlińskich lokalach wyborczych przebiegały chaotycznie. Kolejki do lokali wyborczych, długi czas oczekiwania, brakujące bądź nieprawidłowe karty do głosowania to powody, dla których część lokali wyborczych musiała zostać na jakiś czas zamknięta. W niektórych miejscach były one z kolei otwarte długo po godzinie 18, by umożliwić czekającym oddanie głosu. "Kompletna systemowa porażka w organizacji wyborów" Administracja była przeciążona, ponieważ równolegle do głosowania na posłów Bundestagu wybierano także przedstawicieli Izby Deputowanych miasta i kraju związkowego Berlina, jak również 12 sejmików samorządowych. Do tego doszło referendum w sprawie wywłaszczenia dużych korporacji mieszkaniowych. W tym samym czasie odbywał się maraton berliński i wiele ulic zostało wyłączonych z normalnego ruchu, co w znacznym stopniu utrudniło prace okołowyborcze, m.in. dostarczanie kart do głosowania. Przewodniczący niemieckiej komisji wyborczej Georg Thiel nazwał to "kompletną systemową porażką organizacji wyborów" w Berlinie, kwestionując ich prawidłowość. Zażądał także ich kompletnego powtórzenia w sześciu z 12 okręgów wyborczych. Do parlamentarnej komisji wyborczej sprawdzającej prawidłowość przeprowadzonych wyborów wpłynęły 2172 głosy sprzeciwu - tak dużo jak nigdy dotąd. Spośród nich 1700 dotyczyło przebiegu wyborów w samym Berlinie. To, że wybory mają powtórzyć się w 431 okręgach wyborczych, spotkało się z krytyką ze strony części opozycji. Przedstawiciel chadeków w parlamentarnej komisji wyborczej Patrick Schnieder (CDU) zarzucił koalicji rządowej działania kosmetyczne ze strachu przed utratą mandatów: - Chcą pomniejszyć fiasko - powiedział. Doradca prawny SPD Johannes Fechner odpiera zarzuty, podkreślając, że wybory należy powtórzyć tylko tam, gdzie to naprawdę konieczne. Wybory do Izby Deputowanych, które odbyły się tego samego dnia, również stanęły pod znakiem zapytania. Decyzję podejmie w przyszłą środę berliński Trybunał Konstytucyjny. Wstępne ustalenia wskazują na to, że sąd może zażądać powtórki głosowania. Parlament kraju związkowego Berlina musiałby zostać wybrany najpóźniej w 90 dni po ogłoszeniu takiej decyzji. Polska redakcja Deutsche Welle