- Smutkiem i troską napawa nas to, czego jesteśmy świadkami od kilkunastu miesięcy, zarówno w Europie Wschodniej, jak i na Bliskim Wschodzie - mówił prezydent. Jak podkreślił, wydarzenia w tych regionach spowodowały, że "rok 2014 źle zapisze się w najnowszej historii".Ten rok zapisze się źle w historii Europy, naszego regionu i świata, bo trudno nie zauważyć użycia sił zbrojnych, aneksji części terytorium suwerennego państwa, wsparcia dla separatyzmu, towarzyszących temu walk, ofiar, kryzysu humanitarnego, który buduje najgorsze karty historii - powiedział Komorowski. Prezydent zaznaczył, że Ukraina "podobnie jak inne państwa regionu, ma prawo swobodnie określać swój ustrój wewnętrzny oraz swoje stosunki zewnętrzne". - Nie przestajemy wierzyć, że każdy ważny kraj europejski i na świecie znajdzie w sobie tyle siły, by wrócić do konstruktywnego dialogu i do współpracy na rzecz pokojowego, przyjaznego wszystkim narodom ładu w Europie, w swoim otoczeniu - powiedział Komorowski. Jak dodał, "nad Europą zawisło widmo terroru". - Zamachy we Francji (...) wstrząsnęły nami do głębi - dodał. Zapewnił, że Polska potępia je "z całą mocą" i solidaryzuje się z narodem francuskim. W ubiegłotygodniowych atakach terrorystycznych, których sprawcy deklarowali przynależność do organizacji dżihadystycznych, zginęło w Paryżu 17 osób. 7 stycznia w zamachu na redakcję "Charlie Hebdo" bracia Said i Cherif Kouachi zastrzelili 12 osób, w tym pięciu głównych rysowników pisma. Dzień później powiązany z napastnikami Amedy Coulibaly zastrzelił policjantkę, 9 stycznia wziął zakładników w sklepie z żywnością koszerną, zabijając cztery osoby. Terroryści zostali zabici w operacji sił specjalnych francuskiej policji. Prezydent podkreślił, że próbując zażegnać konflikt z radykalnym islamem trzeba "tak działać, by sytuacja nie stała się ponownie zarzewiem walk i humanitarnych dramatów". - Popełnione w przeszłości błędy potrafią wracać w nieoczekiwany i tragiczny sposób, (...) musimy więc umieć wyciągać lekcje z przyszłych doświadczeń - dodał Komorowski. Dlatego - jak mówił - martwi "regres" w bliskowschodnim procesie pokojowym.