- Rozmawiałem już dzisiaj z kongresmanem demokratą, będę rozmawiał z senatorem republikaninem, którzy kierują tymi działaniami, zmierzającymi do tego, aby parlament Stanów Zjednoczonych zgodnie przegłosował korzystne dla Polaków prawo - powiedział Komorowski we wtorkowym wywiadzie dla Polsat News. Prezydent był pytany o apel, jaki podczas swego pobytu w USA skierował do tamtejszej Polonii o to, by działała na rzecz zniesienia wiz dla Polaków. - Przypominać będę zawsze, że to prezydent Stanów Zjednoczonych (Barack Obama) w czasie mojej wizyty w Waszyngtonie, w Białym Domu, w Gabinecie Owalnym złożył publiczną deklarację, że do wyborów w Stanach Zjednoczonych sprawa likwidacji niedobrego dla Polaków systemu wizowego będzie rozwiązana - powiedział Komorowski. - Oczywiście oprócz trzymania za słowo prezydenta Stanów Zjednoczonych staramy się także mobilizować siły tak, aby mu pomóc - dodał. "Polsce zależało i zależy" Komorowski uczestniczył w Chicago w szczycie NATO. Pytany o to, czego Polska oczekiwała po tym spotkaniu, powiedział: "Polsce zależało i zależy w dalszym ciągu na tym, by Sojusz potwierdzał swoimi konkretnymi decyzjami wagę art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego, a więc wspólnego zobowiązania do obrony terytoriów krajów członkowskich Sojuszu". Zdaniem prezydenta sprawą bardzo istotną jest też takie zaplanowanie rozwoju Sojuszu Północnoatlantyckiego i jego poszczególnych systemów, aby były one przydatne do obrony krajów członkowskich, w tym Polski. Jak zaznaczył, dotyczy to m.in. tarczy antyrakietowej. - Polska była zainteresowana i dzisiaj jest usatysfakcjonowana tym, że zostały podtrzymane decyzje o budowie tarczy antyrakietowej - tak że będzie ona zdolna do zwalczania także hipotetycznie możliwych zagrożeń naszego terytorium - powiedział Komorowski. Prezydent zwrócił uwagę, że podczas szczytu "udało się uzyskać to, co nie było wcale takie oczywiste i jasne - że misja NATO w Afganistanie zakończy się w sposób definitywny z końcem 2014 roku, a przyszła ewentualna misja nie będzie już miała charakteru bojowego". - Co będzie w ramach przyszłej misji NATO - bo nie chcemy zostawiać Afganistanu samego sobie - to będzie przedmiotem twardych rozmów. Kto ile może dać i na jakich zasadach - dodał. Jak powiedział, wydaje się, że najbardziej sensowne rozwiązanie tej kwestii, to "jakaś partycypacja w szkoleniu i w przygotowywaniu afgańskich sił bezpieczeństwa do samodzielnego funkcjonowania". "My się nie palimy do tego, żeby..." Pytany o polski wkład do funduszu pomocy dla Afganistanu, prezydent zwrócił uwagę, że "polska obecność w Afganistanie kosztowała mniej więcej 1 mld zł rocznie". - Warto o tym pamiętać i warto pamiętać o jeszcze jednym, że zawsze łatwiej się wchodzi do takiej misji (...) uczestniczy w działaniach bojowych, niż się ją kończy - powiedział. - My się nie palimy do tego, żeby z góry zapowiadać poziom polskiego zaangażowania i stawiamy problem w sposób jednoznaczny, że dla nas to jest wybór, czy chcemy pieniądze przeznaczyć na działania armii afgańskiej, czy też może lepiej je wydać na inne formy pomocy rozwojowej dla tego kraju o charakterze czysto pokojowym, cywilnym - powiedział. Na szczycie NATO potwierdzono, że Sojusz wycofa swoje wojska z Afganistanu w 2014 r. Po tej dacie Afganistan ma otrzymywać pomoc finansową m.in. na wsparcie sił bezpieczeństwa. USA zaproponowały, by Polska corocznie - przez 10 lat - wpłacała 20 mln dol. do funduszu pomocy dla Afganistanu po 2014 r. Według wstępnego planu NATO do funduszu stabilizacji Afganistanu w latach 2015-2020 powinno wpłynąć 4,2 miliarda dolarów. USA pokryłyby około połowy tej kwoty, a resztę - pozostałe kraje Sojuszu i sam Afganistan. Nasi politycy byli co tego sceptyczni. Prezydent odniósł się też do swej rozmowy podczas szczytu NATO z ukraińskim prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Jak mówił, dotyczyła ona "najpoważniejszego problemu, jakim jest perspektywa europejska Ukrainy". Zdaniem Komorowskiego "niewątpliwie dorobek w postaci wynegocjowanych i parafowanych już umów stowarzyszeniowej i o strefie wolnego handlu między Ukrainą a UE jest zagrożony". - Tu już nie chodzi o Euro 2012, tu już chodzi o to, w którą stronę Ukraina pójdzie po wyborach parlamentarnych, które odbędą się na jesieni tego roku - ocenił. Jak zaznaczył, "to jest pytanie o to, czy pomimo wszystkich ujawnionych mankamentów także i słabości ustroju państwa, Ukraina będzie miała szanse na utrzymanie orientacji prozachodniej, czy też zostanie odepchnięta na Wschód".