Rosyjska gazeta zauważa, że "rozmowy za zamkniętymi drzwiami były napięte, a publiczne komentarze trzech ministrów przybrały postać kłótni". "Kommiersant" konstatuje, że Ławrow nawet "wprawił wszystkich w zakłopotanie, gdy roześmiał się w najbardziej pikantnym momencie". Dziennik podkreśla, że "w swoich publicznych komentarzach szefowie MSZ Niemiec i Polski nie szczędzili krytyki pod adresem Moskwy i prorosyjskich sił na południowym wschodzie Ukrainy". "Jeżeli Rosja chce udowodnić, że chce deeskalacji na Ukrainie, to najlepszym sposobem byłoby powstrzymanie napływu separatystów i broni przez granicę rosyjsko-ukraińską" - cytuje "Kommiersant" słowa polskiego ministra. "Tak Steinmeier, jak i Sikorski podczas konferencji prasowej kilka razy podkreślili, że nie uznają 'aneksji' Krymu przez Rosję" - przekazuje "Kommiersant". "Ławrow w pewnym momencie nie wytrzymał i powiedział dziennikarzom, że za zamkniętymi drzwiami on i jego koledzy nie robią sobie takich wykładów, jednak na ataki rozmówców odpowiedział" - podaje dziennik. "Przede wszystkim przypomniał Sikorskiemu, że gdy w styczniu i lutym ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz myślał o stłumieniu protestów na Majdanie przy pomocy armii, USA, Unia Europejska i NATO apelowały do niego, aby tego nie robił i on tego nie zrobił" - podkreśla "Kommiersant" i dodaje, że "patrząc na swojego polskiego kolegę" oświadczył, iż Rosja jest przekonana, że "kluczem do rozładowania sytuacji jest zaprzestanie operacji wojskowej przeciwko protestującym". "Najbardziej zapadającej w pamięci odpowiedzi na 'wykład' kolegów Ławrow udzielił bez słów. Sikorski oznajmił, że 'było dla niego wyjątkowo ważne usłyszeć, iż nie powtórzy się więcej coś takiego, jak na Krymie'. W odpowiedzi Ławrow głośno się zaśmiał. Zagraniczni dziennikarze potem długo się zastanawiali, co miało to oznaczać" - konkluduje "Kommiersant". Swój materiał moskiewska gazeta tytułuje "Spotkali się Rosjanin, Niemiec i Polak". Z Moskwy Jerzy Malczyk