Według rozmówców rosyjskiej gazety broń ta jest niezbędna armii syryjskiej do prowadzenia lokalnych działań bojowych i przerzucania żołnierzy. Informatorzy "Kommiersanta" przekazali, że część tych dostaw realizowana jest za pieniądze przelane przez Damaszek jako zaliczka za systemy obrony przeciwlotniczej S-300PMU-2, których Moskwa po konsultacjach z władzami Izraela postanowiła nie dostarczać Syrii. Dziennik podał, że chodzi o kwotę około 400 mln dolarów. "Wszystkie nasze kontrakty z Syryjczykami są całkowicie legalne. Bierzemy pod uwagę sytuację w regionie i dostarczamy tam tylko taką broń, która nie może być wykorzystana przeciwko innym krajom" - cytuje "Kommiersant" dyrektora generalnego Rosoboroneksportu, państwowej spółki pośredniczącej w eksporcie i imporcie broni, Anatolija Isajkina. "Wszystko, czym dysponują, służy wyłącznie obronie granic i walce z terrorystami" - dodał. USA uważają wszelkie poparcie dla prezydenta Syrii Baszara al-Asada za niedopuszczalne. Szczególne zaniepokojenie wyrażają doniesieniami o możliwym wzmacnianiu obecności wojskowej Rosji w Syrii. W ostatnich dniach amerykański sekretarz stanu John Kerry dwukrotnie rozmawiał o tym przez telefon z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem. Zaniepokojenie informacjami o zwiększonym zaangażowaniu wojskowym Rosji w Syrii wyraża też NATO. Sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg ostrzegł we wtorek, że zwiększanie przez Moskwę wsparcia dla reżimu Asada grozi zaostrzeniem konfliktu. Rosja konsekwentnie utrzymuje, że dostarcza Syrii broń do walki z terroryzmem. Zaznacza, że nigdy nie czyniła z tego tajemnicy i że robi to w zgodzie z prawem międzynarodowym.