Demokraci z Izby Reprezentantów mają już poparcie dwóch republikańskich kongresmenów: Waltera Jonesa i Justina Amasha. Zadaniem komisji, którą powołałby Kongres, byłoby też wyjaśnienie, czy doszło do współpracy osób ze sztabu wyborczego Trumpa z przedstawicielami rosyjskich władz oraz jakie okoliczności doprowadziły do zwolnienia byłego szefa FBI Jamesa Comeya. Kwestię ingerencji Rosjan w wybory bada między innymi FBI, a dochodzenie nadzorował właśnie Comey. Również w środę komisja Senatu USA ds. wywiadu poinformowała, że zwróciła się do Comeya z prośbą, by stawił się przed nią zarówno podczas otwartych, jak i zamkniętych sesji, aby ułatwić dochodzenie w sprawie ingerencji Moskwy w wybory prezydenckie w USA. Komisja zażądała też od pełniącego obowiązki szefa FBI Andrew McCabe'a, by przekazał jej wszelkie notatki Comeya dotyczące jego kontaktów z przedstawicielami Białego Domu oraz ministerstwa sprawiedliwości, które mają związek z tym śledztwem. Demokraci, świadomi, że obie izby Kongresu są obecnie kontrolowane przez Partię Republikańską, postulowali wcześniej powołanie specjalnego, niezależnego prokuratora, który czuwałby nad przebiegiem dochodzeń. Reuters zwraca uwagę, że inicjatywę Demokratów zaczyna popierać coraz więcej Republikanów; inni starają się dystansować od ostatnich decyzji czy wypowiedzi Trumpa. Republikański kongresmen Adam Kinzinger z komisji spraw zagranicznych powiedział w rozmowie z CNN, że jego zdaniem "nadszedł czas na niezależną komisję, albo specjalnego prokuratora, albo inne rozwiązanie" kontrowersji wokół kontaktów otoczenia Trumpa z Rosjanami oraz zwolnienia Comeya. Amash pytany o to, czy wierzy raczej prezydentowi czy byłemu szefowi FBI, odparł: "Sądzę, że jest to dość jasne, że mam zaufanie do dyrektora Comeya". We wtorek wieczorem wpływowy republikański senator John McCain powiedział, że wszystkie kontrowersje związane ostatnio z Trumpem "osiągnęły rozmiar i skalę Watergate i paru innych znanych nam skandali". Sytuacja, w jakiej znalazł się prezydent, zaniepokoiła inwestorów, którzy - jak pisze Reuters - zaczynają się obawiać, czy będzie on w stanie realizować swoją politykę i wdrożyć np. reformę systemu podatkowego. W środę spadły w związku z tym notowania wszystkich trzech najważniejszych amerykańskich indeksów giełdowych oraz notowania dolara. Sam Trump zareagował na te wydarzenia mówiąc podczas spotkania z absolwentami akademii straży przybrzeżnej w Connecticut: "Żaden polityk w historii, i mówię to z wielką pewnością, nie był traktowany gorzej lub bardziej niesprawiedliwie niż ja". Według sondażu, który przedstawiła w poniedziałek sieć CNN, 65 proc. Amerykanów chce powołania niezależnego prokuratora do nadzorowania dochodzenia; 32 proc. respondentów opowiedziało się za preferowanym przez Republikanów rozwiązaniem, aby wyjaśnienie wszystkich zarzutów związanych z rolą Rosji w amerykańskich wyborach prezydenckich pozostawić istniejącym już komisjom wywiadu Izby Reprezentantów i Senatu. Trump udzielił w ubiegłym tygodniu wywiadu sieci NBC, w którym powiedział, że to on sam zadecydował o dymisji szefa FBI i podejmując tę decyzję miał na uwadze nadzorowane przez niego śledztwo w sprawie kontaktów osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami rosyjskich władz. Kilka dni przed zwolnieniem go z tej funkcji Comey poprosił o przyznanie dodatkowych funduszy na przyspieszenie śledztwa w sprawie ingerencji Rosji w amerykańską kampanię wyborczą. Przedmiotem dochodzenia jest też ewentualna "koordynacja" działań - jak to ujął Comey - między stroną rosyjską a sztabem wyborczym Trumpa. We wtorek "New York Times" napisał, że w lutym Trump poprosił Comeya o zamknięcie dochodzenia w sprawie kontaktów jego byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna z przedstawicielami Rosji. Biały Dom zareagował zapewnieniem, że "Donald Trump nigdy nie prosił o wstrzymanie jakiegokolwiek dochodzenia, także w sprawie Flynna".