"Zdajemy sobie sprawę, że istnieje takie ryzyko" - powiedziała rzeczniczka KE ds. migracji Natasha Bertaud, pytana o możliwość powstania nowych szlaków migracyjnych. Jak dodała, unijna agencja ds. granic Frontex poinformowała o tym ryzyku przedstawicieli krajów Bałkanów Zachodnich podczas telekonferencji, która odbyła się w środę. "Kraje te są tego świadome, współpracują ze sobą i przygotowują plany na wypadek, gdyby ten scenariusz się sprawdził" - powiedziała Bertaud. "Jednak jak na razie nie ma dowodów, by miało to już nastąpić" - dodała. Bałkański szlak migracyjny został w środę de facto zamknięty w związku z decyzją Słowenii o niewpuszczaniu migrantów do kraju. "Bałkańska trasa nielegalnej imigracji już nie istnieje" - ogłosił premier Słowenii Miro Cerar. Jego rząd zamknął granice dla migrantów bez wiz i natychmiast podobne ograniczenia wprowadziły władze Chorwacji, Serbii i Macedonii. Rząd Austrii wyraził zadowolenie w związku ze słoweńską inicjatywą. Decyzję tę skrytykowała w czwartek niemiecka kanclerz Angela Merkel, która oceniła, że decyzje podejmowane jednostronnie nie rozwiązują problemu. Z kolei przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk napisał w środę na Twitterze, że "nieregularny napływ migrantów szlakiem bałkańskim dobiegł końca". "To nie jest kwestia jednostronnych działań, lecz wspólnej decyzji UE" - zapewnił. Tusk podziękował też krajom bałkańskim za "realizację części kompleksowej strategii UE w sprawie radzenia sobie z kryzysem migracyjnym". Wpis Tuska skrytykowały m.in. niemieckie media. Pytany o stanowisko Tuska rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas przypomniał, że już w deklaracji z poniedziałkowego szczytu UE w Brukseli przywódcy państw członkowskich stwierdzili, iż "nielegalny napływ migrantów szlakiem bałkańskim dobiegł końca". "Dla Komisji Europejskiej to oświadczenie Rady Europejskiej to stwierdzenie faktów" - powiedział Schinas. Jak dodał, kraje członkowskie na Bałkanach zaczęły stosować kodeks graniczny Schengen i przestały przepuszczać migrantów dalej, co pociągnęło za sobą decyzje kolejnych krajów, także spoza UE. Schinas zaznaczył, że KE zawsze zależało na tym, aby państwa Bałkanów Zachodnich konsultowały się i współpracowały ze sobą w sprawie kryzysu migracyjnego. Jak przypomniał, po poniedziałkowym szczycie szef KE Jean-Claude Juncker stwierdził, że "jednostronne decyzje nie przynoszą rozwiązania". Rzecznik podkreślił też, że KE nie zamierza brać udziału we wzajemnym obwinianiu się państw unijnych o kryzys uchodźczy. "Dla Komisji liczy się teraz to, by udzielić pilnie pomocy humanitarnej w obliczu strasznych scen, które rozgrywają się w Idomeni (na granicy grecko-macedońskiej - PAP)" - powiedział rzecznik. Po uszczelnieniu granic przez Macedonię i pozostałe kraje, położone wzdłuż szlaku migracyjnego, w Grecji utknęli uchodźcy i imigranci, którzy przedostają się tam nielegalnie z Turcji z zamiarem udania się na zachód i północ Europy. Zdaniem komentatorów nowe szlaki migracyjne mogą poprowadzić przez Albanię do Włoch oraz przez Bułgarię.