Włochy, które po zamknięciu przeprawy z Turcji do Grecji są obecnie pod największą presją migracyjną w UE, chcą zamknąć swoje porty dla zagranicznych statków ratujących migrantów na Morzu Śródziemnym. Źródła zbliżone do rządu w Rzymie, na które powołują się m.in. włoskie gazety wskazują, że rozważane jest zablokowanie możliwości przybijania statkom ratowniczym, które nie pływają pod włoską banderą. Mandat do rozmów z KE w tej sprawie miał otrzymać ambasador Włoch przy UE Maurizio Massari. Komisja Europejska przyznawała w czwartek, że Włochy mają rację, że sytuacją na szlaku w centralnej części Morza śródziemnego jest bardzo trudna. Włochy są głównym punktem przybijania łodzi z migrantami, którzy przedostają się z Libii do Europy. W odróżnieniu od fali migracyjnej przez Turcję do Grecji z 2015 i początku 2016 roku przez szlak do Włoch próbują się dostać do UE głównie migranci ekonomiczni, a nie uchodźcy. KE zadeklarowała w czwartek, że jest gotowa zwiększyć swoje wsparcie dla Włoch, w tym skierować dodatkowo znaczne środki do tego kraju. Chce też, by w opanowanie sytuacji na szlaku z Libii mocniej włączyły się inne państwa członkowskie UE. Ze strony KE nie ma jednak zgody na zakaz dobijania łodzi ratunkowych do włoskich portów. "Rozumiemy włoskie obawy, wspieramy ich apel o zmianę sytuacji, ale podkreślamy również, że jakakolwiek zmiana w polityce powinna być najpierw przedyskutowana z państwami członkowskimi i odpowiednio przekazana organizacjom pozarządowymi, które wysyłają te łodzie, by miały czas na przygotowanie się" - powiedziała na konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka KE Natasha Bertaud. KE jest gotowa do pomocy w przeprowadzeniu dyskusji podczas przyszłotygodniowego spotkania unijnych ministrów spraw wewnętrznych, a także przygotować wytyczne dotyczące schodzenia na ląd, gdyby było to konieczne. "Rada, podczas której spotkają się ministrowie powinna być miejscem na dyskusję polityczną i ewentualną decyzję o natychmiastowej odpowiedzi" - zaznaczyła rzeczniczka. Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, odpowiadając na pytania dotyczące trwającego we Włoszech kryzysu, wskazała na kraje ze środkowej części Europy, które odmówiły przyjęcia uchodźców przebywających w jej ojczyźnie. "Potrzebujemy więcej wewnętrznej solidarności w naszej UE; to coś co jest w rękach państw członkowskich" - oświadczyła w czwartek w Brukseli Mogherini. Od niedzieli do wtorku na Morzu Śródziemnym uratowano ponad 10 tys. migrantów, którzy wypłynęli z Libii. Według Frontexu to największa liczba uratowanych w ciągu trzech dni w tym roku. Unijna agencja podkreśla, że w okresie ostatnich dwóch lat model działania przemytników ludzi z Libii stał się bardziej niebezpieczny dla migrantów. Pontony, na których wysyłane są osoby chcące dostać się do Europy, mają często tylko tyle paliwa, by opuścić libijskie wody terytorialne. Przemytnicy potrafią też po wpłynięciu na wody międzynarodowe zdemontować silnik i powrócić z nim do Libii zostawiając migrantów na morzu. Włoska straż przybrzeżna koordynuje operacje ratunkowe, które mają pomagać w takich przypadkach; biorą w nich udział również statki zagraniczne prowadzone przez organizacje pomocowe. Migranci są transportowani do włoskich portów, skąd trafiają do ośrodków. Te jednak są już przepełnione, a granice włoskie zamknięte przez północnych sąsiadów tego kraju, co skłania władze w Rzymie do szukania nowych rozwiązań problemu. Sytuacja dotycząca szlaku migracyjnego w centralnej części Morza Śródziemnego była omawiana w zeszłym tygodniu na szczycie UE w Brukseli. Przywódcy unijni zgodzili się na działania, które mają pomóc zahamować napływ migrantów. Jednym z nich jest zwiększenie szkoleń i zasobów sprzętu dla libijskiej straży przybrzeżnej, by to ona przechwytywała łodzie z migrantami. Przywódcy unijni wezwali też do postępu we wdrażaniu porozumień dotyczących odsyłania nielegalnych przybyszy. Wszystkie te działania są wdrażane przez UE od miesięcy, mimo tego wraz z poprawą pogody w okresie letnim napływ migrantów rośnie. Z Brukseli Krzysztof Strzępka