Komentatorzy: UE nie może służyć tylko najsilniejszym krajom
Portugalscy komentatorzy ds. międzynarodowych wskazują na konieczność pilnej reformy Unii Europejskiej po planowanym wystąpieniu z niej Wielkiej Brytanii. Podkreślają, że nowy, oparty na 27 państwach twór nie może służyć tylko najsilniejszym członkom UE.
"Diario de Noticias", jeden z dwóch najbardziej opiniotwórczych dzienników w kraju, uważa, że oczekiwane wyjście Londynu z UE jest wyraźnym sygnałem do tego, aby reformować tę instytucję w kierunku większej równości jej członków. Joana Petiz, zastępczyni redaktora naczelnego gazety, wskazuje, że Unia nie może dalej istnieć bez zmian, a te należało wprowadzić już kilka lat temu.
Specjalistka w dziedzinie stosunków międzynarodowych uważa, że to sama Bruksela jest dziś winna trudnej sytuacji wielu obywateli państw unijnych.
"Żyjemy w UE zepsutej, zmęczonej i mało solidarnej, która podejmuje się osądzania w sprawach, które powinny należeć do kompetencji narodowych, a w dodatku bez posiadania należytej wiedzy. Niewielu Europejczyków chce Unii w takiej wersji, jako instytucji okradającej państwa z ich władzy" - oświadczyła wiceszefowa "Diario de Noticias".
W ocenie Petiz Unia przekształciła się w organizację służącą najsilniejszym jej członkom, a jej instytucje nachalnie ingerują w wewnętrzne sprawy poszczególnych państw.
- UE decyduje na korzyść najmocniejszych, a równocześnie zachowuje obojętność na trudności pozostałych. Posuwa się ona z dwiema różnymi prędkościami i mało ją obchodzi, że niektórzy zostali w tyle - wskazała Petiz.
Z kolei prof. Marques Guedes, ekspert ds. międzynarodowych z Uniwersytetu Nowego w Lizbonie twierdzi, że w efekcie rosnącej w wielu krajach UE popularności eurosceptycznych ugrupowań przyszłość Unii stoi pod dużym znakiem zapytania.
- UE czekają trudne lata. Konsolidacja będzie wyhamowywać, zostawiając przestrzeń do dalszej dezintegracji Unii - powiedział Guedes.
Tymczasem "Publico", inny czołowy dziennik Portugalii, cytuje deklaracje szefa portugalskiej dyplomacji Augusto Silvy, który skrytykował drugi i czwarty scenariusz "białej księgi" zaproponowanej w środę przez Komisję Europejską. Wskazał on, że oba rozwiązania hamują m.in. postęp w dziedzinie polityki społecznej, podatkowej i mogą zniszczyć prowadzoną w UE politykę jedności i konwergencji.
Drugi scenariusz “Białej księgi" zakłada m.in. ograniczenie współpracy do wspólnego rynku i rezygnację z rozwijania integracji w innych dziedzinach, jak migracja czy bezpieczeństwo i obrona. Oznaczałoby to powrót kompetencji w wielu sprawach do władz krajowych.
Według czwartego scenariusza państwa UE będą wspólnie robić mniej, ale za to bardziej skutecznie. Współpraca w dziedzinach, w których nie przynosi to wartości dodanej, nie byłaby rozwijana. Instytucje unijne miałyby kompetencje do podejmowania decyzji w priorytetowych obszarach, ale te musiałyby zostać najpierw uzgodnione, co mogłoby przysporzyć wielu trudności.