- Barack Obama musi przeprosić. Nie tylko Polonię, lecz także pamięć Karskiego i wszystkich Polaków, którzy starali się uratować Żydów. To jest szok i wstyd, że tak powiedział - powiedział PAP prezes Fundacji Kościuszkowskiej, znany dziennikarz i laureat nagrody Pulitzera, Alex Storozynski. - To medal nie tylko dla Karskiego. To medal dla wszystkich Polaków, którzy uratowali Żydów w czasie II wojny światowej - dla Ireny Sendlerowej, dla Witolda Pileckiego, dla 6 tysięcy ludzi uhonorowanych w Yad Vashem (instytucie w Izraelu upamiętniających ludzi ratujących Żydów przed zagładą - PAP). W USA mówi się wiele o Polakach, że zrobili tyle zła w czasie wojny. Tak, było Jedwabne, był pogrom kielecki. Czy Polacy mogli zrobić więcej, żeby Żydów ratować? Tak - ale też nikt nie zrobił w tym celu tyle, co Polacy - dodał. - Jestem zdziwiony, że prezydent, który był senatorem z Chicago, ze stanu Illinois, gdzie jest milion Polaków, nie zna Polski na tyle, żeby wiedzieć, że to nie były polskie obozy - powiedział Storozynski, syn polskiego imigranta, weterana walk polskich sił zbrojnych na Zachodzie w czasie II wojny światowej. Podkreślił, że wypowiedź Obamy, który czytał swe wystąpienie z telepromptera, źle świadczy o wiedzy jego współpracowników. - Nic nie wiedzą o Polsce, o drugiej wojnie światowej, o dyplomacji i nie zbadali nawet (przed wtorkową ceremonią), kim był Karski i czego dokonał - powiedział. Do wystosowania "oficjalnego sprostowania" przez Biały Dom wezwał dyrektor warszawskiego Muzeum Historii Polski Robert Kostro, który przybył do USA w związku z ceremonią przyznania Karskiemu medalu. - Jeśli nie sam prezydent, to przynajmniej rzecznik Białego Domu powinien się w tej sprawie wypowiedzieć. Myślę, że Polacy zasługują na to, aby to sprostowanie oficjalne nastąpiło - powiedział PAP Kostro. - Sprawa ta pokazuje, jak wiele jeszcze musimy zrobić, aby Amerykanie dowiedzieli się o historii II wojny światowej. Świadczy o tym, jak głęboko pewne zbitki pojęciowe są zakorzenione. To znaczy, że nie wystarczy nawet kilkuletnia kampania przeciw +polskim obozom+. To musi przejść na poziom uniwersytetów, szkół, żeby takie określenia nie pojawiały się w książkach historycznych i filmach - podkreślił. Przez wiele lat Polonia, przy współudziale polskiej dyplomacji, prowadziła kampanię przeciw używaniu określenia "polskie obozy" w mediach amerykańskich. Doprowadziła ona do zakazu jego stosowania w kilku czołowych dziennikach oraz w agencji Associated Press. Szok z powodu wpadki Obamy wyraził też Sigmund (Zygmunt) Rolat, działacz kierownictwa organizacji Jan Karski US Centennial Campaign, która prowadziła w Kongresie lobbing na rzecz odznaczenia kuriera polskiego podziemia Medalem Wolności. - Jestem wstrząśnięty. Rozmawiałem już o tym z Warszawą i z niektórymi ludźmi w USA, takimi jak (dyrektor żydowskiej Ligii Przeciw Zniesławieniom, ADL) Abraham Foxman i (dyrektor Komitetu Żydów Amerykańskich, AJC) David Harris, aby powiedzieć im, że musimy natychmiast skontaktować się z prezydentem. Mam nadzieję, że to było tylko przejęzyczenie. Jestem pewien, że sprawa będzie rozwiązana bez zwłoki - powiedział PAP Rolat. Dyplomatycznie skomentowała wpadkę Obamy dyrektor organizacji Jan Karski US Centennial Campaign, Wanda Urbańska. - Ja bym to nazwała nierozmyślnym błędem, potknięciem. To było bardzo niefortunne. Wolę się skupić dzisiaj na celebrowaniu medalu oraz życia i dziedzictwa Karskiego. Przykro mi oczywiście z powodu tego faux pas, ale jest bardzo ważne, abyśmy nie pozwolili, by to przysłoniło niezwykłe osiągnięcie w postaci tego medalu - powiedziała PAP. Zapytana, czy prezydent powinien przeprosić, Urbańska odpowiedziała wymijająco. - Muszę przemyśleć, co należałoby zrobić. Czy powinien przeprosić, czy wydać jakieś oświadczenie o charakterze sprostowania. To niefortunne, ale myślę, że powinniśmy raczej uczcić zwycięstwo w postaci tego medalu. Może to (gafa - PAP) nawet okaże się korzystne, bo zwróci uwagę na poważny problem, jaki mamy w USA w odniesieniu do obozów śmierci - oświadczyła.