Jak podano, dzieci marokańskiego złotego medalisty w biegu na 10 tys. metrów z igrzysk w Barcelonie w 1992 roku Chalida Skaha i jego byłej żony, Norweżki, spędziły pewien czas w rezydencji norweskiego ambasadora w Rabacie, zanim zostały w lipcu 2009 roku wywiezione z kraju łodzią przy pomocy norweskich komandosów. Według marokańskich władz, dzieci zostały bezprawnie odebrane ojcu, który rozstał się z ich matką w 2006 roku. Tymczasem władze w Oslo twierdzą, że dzieci uciekły od ojca i szukały schronienia w norweskiej ambasadzie. W ubiegłym roku Maroko oskarżyło Norwegię, że pomogła w nielegalnej ucieczce nastolatków, wówczas w wieku 13 i 16 lat. Oslo tłumaczy, że dzieci były przetrzymywane w Maroku bez ich zgody i obawiały się o swoje życie, dlatego pozwolono im spędzić kilka dni w rezydencji. Norweskie władze wielokrotnie zaprzeczały natomiast udziałowi w ucieczce nastolatków. Minister obrony Grete Faremo wyjaśniła, że żołnierze, którzy zorganizowali ucieczkę, nie wykonywali żadnych rozkazów i nie byli na służbie. Podkreśliła, że akcji nie wsparły w żaden sposób norweskie władze. Faremo wskazała, że "udział żołnierzy był nie do przyjęcia" i że zarządziła dochodzenie w tej sprawie. Na tej samej konferencji minister spraw zagranicznych Jonas Gahr Store oświadczył, że kwestia wywozu dzieci z Maroka leżała wyłącznie w gestii ich matki. Matka dzieci zarzucała ich ojcu, że zabrał im paszporty i bezprawnie je przetrzymywał. Ten twierdzi z kolei, że cała trójka żyła w zgodzie i spokoju, dopóki w domu nie pojawił się norweski ambasador w towarzystwie uzbrojonych ludzi, którzy odebrali mu dzieci.