Wczoraj, w 24 godziny po katastrofie - w kilka godzin po tym, jak chłopi znaleźli szczątki samolotu i uważano, że wszyscy, którzy nim lecieli, ponieśli śmierć - z lasu wyszły Omaira Guisao i jej 16-letnia córka. Zostały przewiezione do pobliskiego szpitala. Odniosły rany i obrażenia, ale ich stan nie jest ciężki. Z ich relacji wynika, że na pokładzie samolotu znajdowały się cztery osoby. Jeden z pilotów zginął na miejscu, a drugi zmarł w godzinę po katastrofie na skutek odniesionych ran.