- To tchórzliwy atak. Na powierzchni maszyny są dobrze widoczne ślady strzałów. Tylko dzięki służbie ochrony i solidnej konstrukcji maszyny udało się uniknąć czegoś, co mogło mieć śmiertelne skutki - opisał zdarzenie Duque. Jak pisze AFP, ślady strzałów są widoczne w tyle części maszyny i na śmigle. Nie wiadomo, kto mógł być sprawcą ataku. Doszło do niego w departamencie Norte Santander, położonym w pobliżu granicy z Wenezuelą. Jednocześnie ten oddalony region jest areną, gdzie nieustannie dochodzi do aktów przemocy w związku z porachunkami między grupami przestępczymi zajmującymi się handlem narkotykami. - Żaden akt przemocy nas nie onieśmieli, ani żadne ataki terrorystyczne. Nasze państwo jest mocne, a Kolumbia wystarczająco silna, by radzić sobie z tego rodzaju zagrożeniami - dodał prezydent Kolumbii. Prezydentowi towarzyszyło dwóch ministrów Jest to pierwsza od blisko dwóch dekad próba bezpośredniego ataku na głowę państwa. W 2003 r. Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC), podłożyły bombę w budynku przy lotnisku w mieście Neiva, która wybuchła na krótko przed wylądowaniem tam samolotu prezydenckiego z prezydentem Alvarem Uribe na pokładzie. Zginęło wówczas 15 osób a 66 odniosło rany. Uribe był mentorem obecnego szefa państwa. Mimo intensywnego ostrzału helikoptera nikt nie został ranny. Prezydentowi Ivanowi Duque towarzyszyli w podróży minister obrony i minister spraw wewnętrznych, a także gubernator departamentu Norte de Santander. Helikopter wystartował w niewielkiej miejscowości Sardinata, gdzie miały miejsce uroczystości państwowe i leciał do stolicy regionu Cucuty. Całkowita długość granicy z Wenezuelą wynosi 2200 km. Wiodą tędy szlaki przemytu narkotyków. Grupy przestępcze walczą też w tym regionie m.in. kontrolę nad 41 tys. hektarów upraw liści koki (krasnodrzewu pospolitego).Za ostrzelaniem prezydenckiego helikoptera mogły stać bojówki radykalnej Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN), związanej wcześniej z FARC. AFP przypomina, że w 2019 r. Ivan Duque zerwał zainicjowane przez swego poprzednika Juana Manuela Santosa rokowania z przedstawicielami ELN. Rozmowy te prowadzono na Kubie. Bojownicy atakowali m.in. szkołę policyjną W ocenie obecnego prezydenta osiągnięte w 2016 r. porozumienie pokojowe z FARC, w wyniku Rewolucyjne Siły przekształciły się w lewicową partię polityczną, a ponad 12 tys. bojowników złożyło broń, było konieczne i wystarczające. Ponieważ zaś pomniejsze ugrupowania, jak na przykład ELN nie zaakceptowały warunków tego porozumienia, konieczne było "narzucenie im pokoju". Do zerwania rozmów z ELN doszło po zamachu bojówek Armii Wyzwolenia Narodowego na szkołę policyjną w Bogocie, w wyniku czego zginęło 22 policjantów. Od tego czasu kolumbijskie siły zbrojne podejmują liczne próby oczyszczenia północnej części kraju z bojowników ELN.