Petro ma w swym życiorysie epizod partyzancki, ale program który zapewnił mu wysokie zwycięstwo w wyborach, to przede wszystkim obietnica podjęcia skutecznej walki z głodem i przemocą zbrojną w kraju, w którym - jak podkreślają latynoamerykańskie media w relacjach z uroczystości- często niedojada niemal połowa ludności. Konkretne obietnice zawarte w programie nowego prezydenta, to m.in. reforma systemu emerytalnego, zakaz podejmowania eksploatacji nowych pól naftowych i przechodzenie na odnawialne źródła energii. Tym projektem ma kierować jako nowy minister skarbu znany kolumbijski ekonomista Jose Antonio Ocampo. Będzie on miał w rządzie prezydenta Petro najtrudniejsze zadanie: przekonać inwestorów do udziału w urzeczywistnianiu tej zmiany kierunku rozwoju kolumbijskiej gospodarki. Chociaż lewica nie uzyskała w 295-osobowym Kongresie większości, Petro zdołał zawrzeć koalicję z partiami centrowymi i niektórymi tradycyjnymi, m.in. z liberałami. Zdaniem wielu komentatorów zdaje się to gwarantować mu poparcie dla jego reform i szanse rządzenia krajem mimo planowanego ostrego zwrotu politycznego w Kolumbii, tradycyjnego sojusznika politycznego Stanów Zjednoczonych. Lewicowy prezydent zrywa z "tradycją" Petro, który objął prezydenturę po konserwatywnym polityku, kontynuatorze niezmiennego kierunku rządów prawicy, Ivanie Duque, postawił sobie za cel definitywne zerwanie z liczącą 60 lat kolumbijską "tradycją" wewnętrznych konfliktów zbrojnych podtrzymywanych zarówno przez skrajne ugrupowania lewicowe, jak i armię oraz organizacje paramilitarne. W latach 1985-2018 kosztowały one kraj co najmniej 450 000 istnień ludzkich. W uroczystości zaprzysiężenia nowego prezydenta Kolumbii wzięli udział m. in. król Hiszpanii Filip VI i dziewięciu prezydentów krajów Ameryki Łacińskiej.