Nikt nie został ranny - powiedział Holger Jaede z niemieckiego Ośrodka ds. Katastrof w Cuxhaven. Do morza nie przedostały się żadne szkodliwe substancje. Oba statki mogły bez pomocy kontynuować podroż. - Można powiedzieć, że to była tylko stłuczka - wyjaśnił Jaede. Kwestia winy za kolizję zostanie ustalona w terminie późniejszym. Fiński prom "Finnsailor" z 75 osobami na pokładzie płynął z portu w Rostocku do Malmoe w Szwecji. Płynący pod maltańską banderą "Generał Grot Rowecki" był w drodze do łotewskiego portu Ventspils (Windawa). Nie miał ładunku. W wyniku zderzenia w polskim statku uszkodzony został jeden ze zbiorników balastowych. Woda dostała się do ładowni. Frachtowiec popłynął do portu w Świnoujściu, gdzie zostanie poddany oględzinom. Miejsce kolizji, szlak wodny Kadetrinne należy do często uczęszczanych dróg morskich.Wzdłuż polskich wód przybrzeżnych prowadzą drogi morskie do coraz szybciej rozwijających się portów wschodniego Bałtyku. Zdaniem specjalistów, to prawdziwe morskie autostrady, na których ruch wzrasta z miesiąca na miesiąc. - Najbardziej obawiamy się intensywnego ruchu dużych statków - mówi szef szwedzkiej straży przybrzeżnej. Jego zdaniem, gdyby na Bałtyku doszło do zderzenia dwóch wielkich tankowców, walka z jego skutkami byłaby bardzo trudna. Są jednak także inne zagrożenia, których niestety nie można do końca przewidzieć. Jednym z nich jest możliwość uwolnienia się broni chemicznej, zatopionej w Bałtyku po II wojnie światowej. - To taka dziwna bomba. Nie widać właściwie żadnego rozsądnego sposobu, żeby się jej pozbyć - mówi Andrzej Cieślak z Urzędu Morskiego w Gdyni. Jedynym rozwiązaniem jest przygotowanie wspólnej unijnej polityki morskiej - twierdzą urzędnicy z Brukseli.