Patrol został ostrzelany gdy policjanci prowadzili śledztwo Craigavon (na północny-zachód od Belfastu), mieście głębokich podziałów religijnych. Ogień otworzono z okolicy zamieszkanej przez katolików. Zginął jeden policjant; brak informacji o rannych. Strzelanina nastąpiła w niespełna dwa dni po ataku na brytyjską bazę wojskową w Irlandii Północnej, w którym zginęło dwóch żołnierzy, a cztery osoby zostały ranne, w tym jeden Polak. Do sobotniego ataku na bazę Massereene, w hrabstwie Antrim, ok. 25 km na północny zachód od Belfastu przyznało się ugrupowanie Real IRA (Prawdziwa IRA), któremu przypisuje się również zamach w Craigavon. Ani RIRA ani żadna inna grupa ekstremistów nie wzięły na siebie odpowiedzialności za poniedziałkowy atak. Politycy obawiają się powrotu przemocy w kraju, w którym trwający ponad 30 lat zbrojny konflikt wydawał się zażegnany przez układ pokojowy z 1998 roku. Walki między IRA, wspieraną przez katolicką mniejszość, a ugrupowaniami protestanckich lojalistów, opowiadających się za utrzymaniem zależności Irlandii Północnej od Wielkiej Brytanii pochłonęły, w latach otwartego konfliktu, ponad 3 tys. osób. Sobotni atak na bazę wojskową i zabicie w poniedziałek policjanta po ostrzelaniu patrolu, który - zdaniem policji - został wciągnięty w pułapkę, to najpoważniejsze akty przemocy od podpisania układu z 1998 roku. Ugrupowanie, które prawdopodobnie ponosi winę za śmierć policjanta i które przyznało się do sobotniego zamachu to Real IRA, inaczej RIRA - radykalny odłam Irlandzkiej Armii Republikańskiej, który jest przeciwny porozumieniu pokojowemu. RIRA powstała w 1997 roku; rok później zorganizowała w mieście Omagh w Irlandii Północnej zamach, w którym zginęło ok. 30 osób. Protestanckie ugrupowania paramilitarne jak dotąd dotrzymały zawieszenia broni, które ogłosiły w 1994 roku. Protestanccy politycy zaapelowali do ekstremistycznych ugrupowań reprezentujących ich stronę konfliktu, by w akcie zemsty za śmierć żołnierzy i policjanta nie atakowali katolików. Reprezentująca w lokalnych władzach katolików Dolores Kelly ostrzegła, że Północnej Irlandii grozi eskalacja konfliktu; zazwyczaj ataki IRA na siły bezpieczeństwa powodowały - aż do zawieszenia broni przez protestantów w 1994 roku - zamachy na katolicką ludność cywilną. "Spoglądamy w otchłań" - powiedziała Kelly, która należy do katolicko-protestanckiej komisji nadzorującej policję. Wywodzące się z IRA skrajne ugrupowania, które przeciwne są procesowi pokojowemu w Irlandii Północnej i katolicko- protestanckiemu rządowi nasiliły w ostatnich miesiącach ataki na siły bezpieczeństwa, ale aż do soboty nie popełniły żadnego mordu od 2002 roku.