"Dalsza część relacji od borachrdt'owych "Zawiszaków": Gdy już wróciliśmy do świata żywych, nie zabrakło gitary i szkolenia poprowadzonego przez bosmana. Towarzystwa dotrzymały nam delfiny, a podobno nawet żółw morski!!" - tak brzmi najnowszy wpis na profilu "Zawiszy Czarnego". Dowódca legendarnego żaglowca codziennie zamieszcza meldunki z wyprawy. Dzięki temu każdy z nas może się poczuć jak członek załogi. Wyprawa "Zawiszy Czarnego" "Zawisza Czarny" wyruszył 7 lipca w rejs z Saint Malo do La Coruny. Kapitan żaglowca osobiście stworzył pierwszy wpis na Facebooku już w dniu rozpoczęcia wyprawy. "Zapraszamy do śledzenia kronik z wypraw Tall Shipowych: wieści z etapu St. Malo - Lizbona prosto od kapitana Wilhelma Okarmusa. 7 lipca 2012 roku, o godzinie 16, załoga ubrana jednolicie w granatowe koszulki wzięła udział w pierwszej paradzie załóg uczestniczących w Tall Ship Races. Parada przeszła starówką St. Malo" - napisał Wilhelm Okarmus. Dzień później, 8 lipca, załoga zameldowała, że o godzinie 14.30, przy pięknej słonecznej pogodzie, opuścili St. Malo: "Po wyjściu postawiliśmy żagle". 9 lipca "Zawisza Czarny" próbował pokonać kanał La Manche. Kapitan poinformował, że "zachodnie wiatry i przeciwne prądy nie sprzyjały szybkiej żegludze". I dodał, że w ramach ćwiczeń przeprowadzony został alarm ogólnych zagrożeń. Z pokładu żaglowca dotarła także dobra informacja dla tych, którzy marzą, by przeżyć niezapomnianą przygodę i znaleźć się na pokładzie "Zawiszy Czarnego": "Uwaga! Zwolniły się dwa miejsca na etapie Lizbona - Kadyks w terminie rejsów 28.07 - 12.08. Wyjazd z Katowic 28 lipca, powrót 15 sierpnia. Cena wraz z transportem to 2950 zł. Zgłoszenia proszę wysłać na adres - zwwleon@gmail.com" - napisał kapitan Wilhelm Okarmus. "Wreszcie na oceanie" 10 lipca kapitan zameldował, że "Zawisza Czarny" wreszcie jest na oceanie: "Za nami D' Ouessant, przed nami Cabo de Finistra, jakieś 300 mm" - donosił szef wyprawy. 11 lipca Wilhelm Okarmus napisał, że załoga trafiła na stado delfinów. "Woda, dookoła woda. Dzisiaj pływało wokół nas stado delfinów. Mamy zdjęcia i filmy. Po około 30 minutach popłynęły w swoją stronę, a my dalej na południe" - napisał kapitan. 12 lipca kapitan poinformował natomiast, że "Biskaje pokazały swój lwi pazur". "No może pazurek. Wiatr SW 5-7 B. W kambuzie i kubryku pojawiły się latające talerze. Kilka przechwyciliśmy :). ps. Nadajemy i nasłuchujemy na 4146 kHz" - napisał. 13 lipca Wilhelm Okarmus zamieścił taki wpis: "Piątek! Data mówi sama za siebie. Biskaje w pełni dały znać o sobie. Pełna ósemka z SW. Latające talerze pojawiły się również w mesie. Aktualnie stoimy na kotwicy w zatoce Baja de Carino i dochodzimy do stanu początkowego. Jutro dalej na południe". 14 lipca kapitan poinformował: "Za nami 600 Mm, przed nami 350 Mm. Po drodze do Lizbony odwiedziliśmy Galicję. Miasto położone pośród wysokich wzgórz. Stoimy w nowej marinie przy pływających pontonach. Jest to bardzo wygodne szczególnie dla wachty, biorąc pod uwagę pływy do 2 m. Wiatry umiarkowane, a pogoda znacznie poprawiła się. Nieśmiało zza gęstych nimbostratusów przebija się słońce". Raport z 17 lipca: "Biskaje pożegnały nas piękną pogodą. Minęliśmy przylądek "ciepłych gaci". Cabo de Finister. Dlaczego "ciepłych"? Jeśli płyniesz na W, SW lub S to możesz ciepłe gacie schować. Płynąć w przeciwnych kierunkach wskazane jest je założyć. Dziś wszyscy na pokładzie biegają w krótkich spodenkach. Pomijam w tym zestawieniu kolegę Bizonia, który to ww. manewr wykonał 3 dni temu". 18 lipca kapitan napisał, że Zawisza Czarny żegluje po oceanie. "Wiatr NNE 3 B. Skąd taki wiatr? W prognozach go nie było. Postawiono bryfoka. Z jednym i jedynym żaglem rejowym "Zawisza" prezentuje się okazale. Od rana kolejka do steru. Każdy chce spróbować prowadzenia statku pod bryfokiem. Sterowanie bryfokiem nie zawsze jest łatwe. W zależności od siły wiatru porównywalna skala trudności zaczyna się od jazdy taczkami, a kończy na bolidzie F1. Przy aktualnym wietrze na skali trudności pojawił się maluch 126 p. " "Przed nami ostatnia prosta" 19 lipca Wilhelm Okarmus poinformował na Facebooku: "Przed nami ostatnia prosta. Ostatnie 60 Mm. Dzień minął na spokojnej atlantydzkiej żegludze. Cały czas na bryfoku". 20 lipca na profilu "Zawiszy Czarnego" pojawił się kolejne wpisy: "Minęliśmy Cabo da Rosa - najdalej na zachód wysunięty kraniec kontynentu europejskiego. Ocean na do widzenia pożegnał nas kopniakiem. W szkwale osiągnęliśmy prędkość na samych żaglach 8,7 kn. Za sterem Natalia Matulewicz udowodniła dlaczego nadano jej imie: "Chomik Morski". Kręciła sterem jak ów biegający gryzoń biegnący po karuzeli, za nim zdążyliśmy posprzątać żagle z masztów. Wpływamy w ujście Tagu" - napisał kapitan. Wilhelm Okarmus tego samego dnia napisał także: "Lizbona. Stoimy w tratwie longside do Pogorii. Wczoraj myślałem, że umrę. Drugi dzień postoju w stolicy Portugalii. Dlaczego nie umarłem wczoraj?! Z Nieba leje się żar 35 C. Organizatorzy przygotowali szereg atrakcji dla załóg. Załoga jest po pierwszej lekcji portugalskiego. "Vmosa, vmosa" - przyszło łatwo. "Ai se eu te pego!" - gorzej - pracują nad akcentem. Jutro wymiana załogi. Zatem mamy ostatnie chwile, żeby coś zwiedzić i zobaczyć. Sama Lizbona położona na północnym brzegu rzeki Tag jest piękna o każdej porze roku, a latem szczególnie. Chciałbym tu jeszcze powrócić". 21 lipca na legendarnym żaglowcu zmieniła się załoga: "Lizbona, koniec etapu, zmiana załogi. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Od siebie dodamy, że dotarła już na miejsce nowa zmiana: kpt. Ryszard Wabik oraz młodzież z IV HDW Czechowice Dziedzice i OSiR Pszczyna, a także kolejny zwycięzca konkursu PZU SA" - napisał kapitan. 22 lipca na Facebooku pojawił się taki wpis: "Nowa załoga "Zawiszy" kompletna. Odeszliśmy od brzegu i przygotowujemy się do parady żaglowców. Pogoda wspaniała. Na pokładzie brak czystej pościeli". 23 lipca st. oficer Mirosław Władyszewski poinformował: "Wczorajsza parada odbyła się przy pomyślnym wietrze, dzięki czemu cała flota popłynęła pod żaglami. My oczywiście też. Teraz płyniemy na południe, wiatr w plecy. W nocy spodziewamy się dopłynąć na wysokość Cabo de Sao Vicente. Pogoda sprzyjająca, choć załoga oczekuje lepszych temperatur, bo w nocy jest zaledwie 16 st. C". 24 lipca na Facebooku mogliśmy przeczytać: "Powoli, acz nieuchronnie zmierzamy do Kadyksu. Do celu pozostało 50 Nm. Towarzystwo delfinów, piękne gwiaździste niebo, spadające meteoryty i przychylny wiatr z południa. Żeglarstwo ujawniło swoje uroki, "Zawisza" - mnogość żagli. Pozdrowienia." 25 lipca st. oficer Mirosław Władyszewski zameldował: "Stoimy na redzie w Kadyksie. Większość żaglowców przybyła wcześniej zaskakując chyba organizatorów. Czekamy na dojście żaglowca, do którego mamy cumować. Spodziewam się, że jutrzejszy dzień spędzimy już w porcie". Pierwszy przystanek: Wenecja 29 lipca po raz kolejny zmieniła się załoga "Zawiszy Czarnego". W Kadyksie zeszli z pokładu harcerze z IV HDW Czechowice Dziedzice, a zokrętowali się harcerze z 10 HDŻ z Katowic . 30 lipca legendarny żaglowiec dopłynął do Wenecji. "Pierwszy przystanek: Wenecja. Miasto mostów, kanałów i najwęższych ulic wybrukowanych drobną kostką. Włoska pizza, lasagne'a, spaghetti... Podzieleni na mniejsze grupki zwiedzaliśmy miasto kochanków" - czytamy na Facebooku. Kolejnym przystankiem była Barcelona. "Przepełnione ulice, przeludnione miasto. Znajome twarze znikają sprzed oczu w momencie. Odnalezienie ich zajmuje znacznie więcej czasu. Wielka, niedokończona katedra Sagrada Familia niczym ogromny zamek zbudowany z mokrego piasku wznosi się ponad miasto. Wędrując za Asią dotarliśmy do "Chińczyka". Owoce morza i tysiąc najróżniejszych potraw, a na deser lody i świeże owoce. W nocy Leon zabrał najmłodszych żeglarzy na plaże. O 02:00 wróciliśmy na parking i ułożyliśmy się spać na trawie. O 05:00 zraszacze wystrzeliły w niebo strumieniami zimnej wody. Prosto na nas" - zameldowała załoga. 31 lipca kapitan napisał: "Co piękniejszego może przydarzyć się młodemu żeglarzowi niż udział w paradzie dziesiątek przepięknych żaglowców. Po południu po kolei odchodzą od kei fregaty, brygi, szkunery. Przy aplauzie tysięcy gapiów dzielne załogi prężą piersi, bo to właśnie oni będą częścią najpiękniejszego widowiska jakie odbędzie się w tym roku właśnie w Kadyksie. W tym roku mają wiele szczęścia, parada popłynie w baksztagu. Jeszcze przed minięciem główek portu żaglowce rozwijają z rei swe płótna. Odszedł Mir, Pogoria, Dar Młodzieży. Nasze miejsce w szyku zaplanowane między pięknymi rejowcami. Kolej na nas. Dwa holowniki przeciągają Zawiasa we właśnie opuszczone przez inny żaglowiec miejsce przy kei. Niestety w tym roku nie weźmiemy udziału w tej paradzie. Powód prozaiczny: brak paliwa w baku. Z ogromnym żalem i smutkiem żegnaliśmy kolejne odpływające jednostki. Czar prysnął, już nikt nie chciał ich podziwiać, nasze miejsce w szyku będzie puste. Paliwo dostaniemy dopiero we wtorek rano. Trzy dni w pięknym mieście Cadiz, które jednak my nie będziemy wspominać najlepiej. Rano sprzątanie, trening w stawianiu żagli, po obiedzie na plażę, bo tylko w oceanie można przeżyć 40 stopniowy upał, wieczorem ciąg dalszy szkoleń. Tak minęły pierwsze 3 dni naszego rejsu. Już wszyscy nie możemy doczekać się kiedy zatankujemy, oddamy cumy i wypłyniemy z tego pięknego, lecz dla nas pechowego miasta. Leon Suski". 7 sierpnia: "Po gościnie na Dniach Morza w portugalskim porcie Ilhavo dzielna załoga "Zawiszy" ponownie w morzu. Kurs N. Z pozdrowieniami kpt. Andrzej Kałamaja. Ps. Załoga zdobyła II miejsce w konkursie piosenki!". Kapitan zamieścił także najnowszą mapkę z dotychczasową trasą "Zawiszy". ZOBACZ MAPKĘ Tego samego dnia załoga legendarnego żaglowca zamieściła na swoim profilu jeszcze jeden wpis: "Wtorek, 31 VII, 8.00, jest paliwo. Wypływamy na ocean. Stawiamy żagle. Do Wicka (taka latarnia na WS krańcu Europy) dostaliśmy wiatr z N. Po kilku godzinach, by utrzymać kurs musieliśmy wspomagać się dieslem. Początkowo planowaliśmy płynąć do Lizbony, ale tam nie byli entuzjastycznie nastawieni do naszego pomysłu. Skierowaliśmy się do Aveiro. Sam port nieciekawy, ale gospodarze rewelacyjni. Właśnie odbywa się tutaj Ilhavo Sea Festiwal. Przycumowaliśmy burtą do "Chopina", który był już przycumowany do "Daru Młodzieży", do nas przycumował "Dar Szczecina". Poza naszymi jachtami jest tutaj "Mir" i kilkanaście innych żaglowców. Przez gospodarzy zostaliśmy serdecznie przyjęci. Zorganizowano dla nas wiele atrakcji, które trwały od wczesnego rana do późnej nocy. Zadowoleni opuszczamy to miejsce. Teraz kierunek na Muros, potem La Coruna. Pozdrowienia z "Zawiasa" przesyła 10 HDŻ Katowice i załoga armatora". 8 sierpnia kapitan napisał: "Zawisza zawinął do portu Muros z polsko-rosyjską (!) załogą na pokładzie. Gościmy 3 kadetów z Mira. Jutro ruszamy w dalszą drogę do La Coruny. Pozostało 90 mil. Z pozdrowieniami, załoga i kpt. Andrzej Kałamaja". 12 sierpnia dowódca legendarnego żaglowca poinformował, że otrzymał telegram od jadącej autokarem nowej zmiany załogi. Telegram miał taką treść: "Mija 47 godzin podróży. Wczorajsza, dłuższa przerwa w Paryżu była strzałem w dziesiątkę. Skutecznie rozruszaliśmy zastygnięte w autokarowym bezruchu kości, dokształcając się turystycznie. Do La Coruny pozostało 210 km, przez górzysty krajobraz północnej Hiszpanii". 14 sierpnia: "Dwanaścioro "zawiszaków": z Katowic (50 HDW), Warszawy (72 WDH, 145 WDH, 206 WWDH, 254 WDH) i Wrocławia (14 WGZ, prWrWDW) wystartowało w ostatnim etapie The Tall Ships Races. Na pokładzie s/y Kapitan Borchardt. Trzymamy kciuki i będziemy relacjonować przebieg rejsu". 21 sierpnia dotarły do nas wieści od naszej, zawiszowej części załogi s/y Kapitan Borchardt: "Dopiero dzisiaj mamy zasięg w telefonach. Około 2030 przeszliśmy linię mety, widać także brzegi Irlandii. Przez ostatnie kilka dni Biskaje mocno dały nam w kość. Ze sztormu 10*B wyszliśmy ze złamanym bomem foka i naddartymi żaglami. A także tonami przemoczonych ubrań i butów. Ale - słona woda zdrowia doda :-) Teraz z niecierpliwością czekamy na Dublin. Mosiądze już lśnią!". Podpatrywać to, co dzieje się na żaglowcu, można nie tylko na Facebooku. Możesz także na żywo śledzić rejs "Zawiszy Czarnego". Tutaj znajdziesz ostatnią znaną pozycję żaglowca