Główni europejscy odbiorcy gazu już ogłosili, że w razie problemów z dostawami pozwą Ukrainę do sądu. Jednak Julia Tymoszenko nie ma zamiaru wycofywać się ze swych zamiarów. W wyniku styczniowego porozumienia między "Naftohazem" i "Gazpromem" Ukraina ma kupić w 2006 roku 30 mld m3 u pośrednika "RosUkrEnergo" po 95 USD za 1 tys. m3 gazu. Natomiast sprzedażą ukraińskim klientom zajmuje się "UkrGazEnergo", której po 50 % akcji posiadają "Naftohaz" i "Gazprom". Właśnie te postanowienia, chce zmienić Tymoszenko. Jak twierdzi, doprowadzą one do bankructwa "Naftohaz", który już teraz jest zadłużony u "RosUkrEnergo" na 500 mln USD. Należy zatem podpisać nową, trójstronną umowę, między "Naftohazem", "Gazpromem" i "Turkmennieftogazem". Kowtunenko z Bloku Julii Tymoszenko twierdzi, że do ostrzeżeń o nowym kryzysie energetycznym nie można podchodzić na serio, gdyż budżet Rosji w 46 % pochodzi z wpływów ze sprzedaży gazu do Europy. Zatem na wstrzymaniu dostaw najbardziej ucierpiałaby Rosja i "Gazprom". "Gazprom" twierdzi, że nie można zrewidować umowy z "RosUkrEnergo". A jeśli Ukraina chce kupować gaz bezpośrednio od "Gazpromu", to dopiero od przyszłego roku i po cenie 250-260 USD za 1 tys. m3.