Decyzję taką podjęli prezydenci Czech, Słowenii i Austrii: Vaclav Klaus, Danilo Tuerk i Heinz Fischer. Gospodarzem majowego szczytu na Krymie będzie prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. "Niepotrzebne sensacje" Rzecznik Vaclava Klausa Radim Ochvat powiedział agencji dpa, że powodem decyzji szefa czeskiego państwa są zastrzeżenia dotyczące uwięzienia Tymoszenko, byłej premier, a obecnie czołowej opozycjonistki. Rzeczniczka Tuerka podała jako powód jego nieobecności "inne zobowiązania". Natomiast rzecznik Fischera wyjaśnił, że odwołał on już dwa tygodnie temu wizytę z powodów "czasowych i merytorycznych". Tymczasem rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeksandr Wołoszyn zakomunikował, że prezydenci kilku państw wcale nie odwołali udziału w konferencji w Jałcie, lecz wcześniej uprzedzali, że nie będą mogli przyjechać na to spotkanie. Według rzecznika zawczasu uczynili to: prezydent Niemiec Joachim Gauck, prezydent Włoch Giorgio Napolitano i prezydenci Czech, Słowenii oraz Austrii. Dodał, że do Jałty nie przyjedzie też najpewniej prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves. - Mówimy o tym teraz, by nikt nie robił niepotrzebnych sensacji - oświadczył Wołoszyn. Bojkot Euro 2012? Niemieckie media podawały w zeszłym tygodniu, że Gauck jako pierwszy europejski przywódca zapowiedział, że nie weźmie udziału w spotkaniu prezydentów w Jałcie. Z kolei niemiecki magazyn "Der Spiegel" napisał, że kanclerz Angela Merkel "poważnie rozważa" zbojkotowanie - tym razem - meczów na Euro 2012 na Ukrainie, jeśli Tymoszenko będzie nadal przetrzymywana w więzieniu. Według tygodnika ewentualny bojkot obowiązywałby cały rząd. W odpowiedzi Wołoszyn wyraził nadzieję, że informacje te nie są prawdziwe. - Chcielibyśmy wierzyć, że chodzi tu o zwykłą kaczkę dziennikarską, tak jak w sytuacji z prezydentem Niemiec (Joachimem Gauckiem), który od samego początku nie planował przyjazdu na szczyt prezydentów państw Europy Środkowej (w Jałcie) i nie odwołał swej wizyty z przyczyn politycznych, jak podały w ubiegłym tygodniu niektóre media - oświadczył Wołoszyn agencji Interfax-Ukraina. Barroso "niczego nie anulował" Także szef Komisji Europejskiej Jose Barroso w obecnych okolicznościach nie zamierza udać się na Ukrainę i uczestniczyć w wydarzeniach w ramach ukraińskiej części piłkarskich mistrzostw - oświadczyła jego rzeczniczka Pia Ahrenkilde Hansen, pytana, czy Barroso i inni komisarze wybierają się na mecze organizowane w ramach piłkarskich mistrzostw na Ukrainie. Dodała, że KE będzie śledzić rozwój sytuacji, i wyraziła nadzieję na poprawę sytuacji na Ukrainie, która obecnie jest "bardzo" niepokojąca. Źródła bliskie Barroso powiedziały jednak, że szef KE dostał zaproszenia na Euro 2012, ale "dotychczas nie miał zaplanowanego żadnego wyjazdu na jakieś wydarzenie Euro 2012"; dodały, że nie można więc mówić o "anulowaniu" jakiegoś wyjazdu. Barroso, Portugalczyk, nie planował nawet wyjazdu na mecz Portugalia-Niemcy 9 czerwca we Lwowie, pierwszy mecz z udziałem portugalskiej drużyny na Euro2012. Polskie MSZ: To nieporozumienie Przeciwko bojkotowaniu Euro 2012 wypowiedział się rzecznik polskiego MSZ Marcin Bosacki, który powiedział, że grożenie bojkotem mistrzostw to nieporozumienie, a w szczególności bojkotowanie meczów w Polsce z powodu sytuacji na Ukrainie to "nieporozumienie całkowite". - Polska wiele razy protestowała przeciw przebiegowi procesu i traktowaniu w więzieniu Julii Tymoszenko. Ostrzegaliśmy Kijów, że ta sprawa zaszkodzi Ukrainie. Prowadzimy działania na rzecz jej uwolnienia, natomiast grożenie bojkotem Euro to, naszym zdaniem, nieporozumienie. Sama Julia Tymoszenko prosi, by pomoc dla niej nie szkodziła interesom Ukrainy - mówiła to wielokrotnie - powiedział Bosacki. W ub. tygodniu wyszedł na jaw list komisarz UE ds. sprawiedliwości Viviane Reding do prezesa UEFA, w którym poinformowała, że nie pojedzie na mecz otwierający Euro 2012 8 czerwca w Warszawie. W tym samym liście wyraziła zaniepokojenie nieprzestrzeganiem praw człowieka na Ukrainie. Przeciwko bojkotowi rozgrywek wypowiedzieli się niemieccy działacze sportowi: przewodniczący Niemieckiego Olimpijskiego Związku Sportowego Thomas Bach oraz działacz UEFA Theo Zwanziger. Tymoszenko została pobita? 51-letnia Julia Tymoszenko, konkurentka Wiktora Janukowycza w wyborach prezydenckich w 2010 roku, odbywa karę siedmiu lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Była premier odsiaduje swój wyrok w żeńskiej kolonii karnej w Charkowie. Tymoszenko ogłosiła, że prowadzi w więzieniu strajk głodowy. Jak oświadczyła, została pobita przez strażników, którzy w nocy z 20 na 21 kwietnia siłą wywieźli ją z więzienia do szpitala. W piątek ukraińskie media opublikowały zdjęcia byłej premier, na której ciele widnieją sińce. Prokuratura Generalna Ukrainy poinformowała jednak w poniedziałek, że sińce na ciele byłej premier nie powstały od uderzenia pięścią, lecz w wyniku "uciskania twardymi przedmiotami", bądź "w efekcie użycia nieznacznej siły fizycznej". Zaniepokojenie sytuacją na Ukrainie wyraziła też UEFA. Jej dyrektor organizacyjny Martin Kallen zapowiedział, że jeśli sytuacja polityczna na Ukrainie uniemożliwi rozegranie meczów piłkarskich mistrzostw Europy, turniej zostanie przełożony na inny rok. Dodał, że na razie nie przewiduje takiego rozwiązania. "Gdyby mecze na Ukrainie się nie odbyły, mielibyśmy tylko jedno wyjście: rozegrać turniej w innym roku" - powiedział Kallen na łamach "Sueddeutsche Zeitung". Odrzucił tym samym możliwość przeniesienia do Niemiec meczów, które miały być rozegrane na Ukrainie, ponieważ taki proces "nie może być przeprowadzony w krótkim czasie".