W ćwiczeniach uczestniczy elitarna 76. gwardyjska dywizja desantowo-szturmowa stacjonująca w okolicach Pskowa, w pobliżu granicy z Estonią i Łotwą. Spadochroniarzy wspierać będą najnowsze rosyjskie wielozadaniowe myśliwce bombardujące Su-34, a także śmigłowce bojowe Ka-52, Mi-28, Mi-24 i Mi-8. Scenariusz manewrów przewiduje m.in. zrzucenie z 15 samolotów transportowych Ił-76 desantu liczącego około 3 tys. żołnierzy i 12 pojazdów wojskowych. Ich zadaniem będzie zdobycie i zniszczenie strategicznie ważnych obiektów umownego przeciwnika. Przewidziane jest użycie artylerii - systemów 2S-25 Sprut, 2S-9 Nona i D-30 - oraz zestawów przeciwlotniczych Strieła-10 i Igła. Ćwiczenia będą się odbywały tak w porze dziennej, jak i nocnej. Jednocześnie na poligonie Aszułuk, w obwodzie astrachańskim, na południu Rosji, rozpoczynają się manewry Wojsk Obrony Powietrzno-Kosmicznej FR. Bierze w nich udział około 800 żołnierzy i 200 jednostek sprzętu bojowego. Planowane jest strzelanie z systemów rakietowych ziemia-powietrze S-400 Triumf, S-300 Faworit i Pancyr-S1. Ćwiczenia w obwodzie astrachańskim potrwają do 28 sierpnia. W miniony piątek na poligonie Aszułuk zakończyły się manewry Sił Powietrznych FR. Uczestniczyło w nich ponad 100 aparatów latających różnych rodzajów, w tym myśliwce przechwytujące Su-27, MiG-31, wielolozadaniowe myśliwce bombardujące Su-34, jak również śmigłowce Mi-8, Mi-24 i Mi-28N. Tamte manewry wywołały zaniepokojenie Departamentu Stanu USA. Jego rzeczniczka Jen Psaki oświadczyła, że takie ćwiczenia są "prowokacją" i służą jedynie eskalacji napięcia na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Resort obrony Rosji nazwał podobne obawy "bezpodstawnymi". Zwrócił uwagę, że poligon Aszułuk usytuowany jest w odległości około 700 km od granicy z Ukrainą.