Nie są na razie znane motywy zabójcy, którego opisuje się jako białego mężczyznę w wieku ponad 30 lat. Według początkowych doniesień sprawców mogło być kilku, ale policja je zdementowała. Jak relacjonują świadkowie, około godz. 10 rano (czasu lokalnego) morderca strzelił najpierw do stojącego pod świątynią kapłana, a potem wszedł do środka i zaczął strzelać do zgromadzonych tam kilkuset osób. Policję zaalarmowali przez telefony komórkowe ludzie zebrani w świątyni, którym udało się ukryć przez napastnikiem. Postrzelił on m.in. przywódcę kultu, Satwanta Kalekę. Po przybyciu na miejsce masakry policjanci weszli do świątyni i jeden z nich zastrzelił sprawcę. W wymianie ognia sam został ciężko ranny i przebywa w szpitalu. Władze podejrzewają, że zabójca kierował się nienawiścią do Sikhów, religii, która ma na całym świecie 27 milionów wyznawców, najwięcej w Indiach. W USA mieszka ich około 500 tys. Sikhizm, religia powstała w Indiach na przełomie XV i XVI wieku, łączy monoteizm islamu z zasadniczymi doktrynami hinduizmu. Po zamachu terrorystycznym na USA 11 września 2001 r. Sikhowie stali się obiektem ataków ze strony Amerykanów, którzy brali ich za muzułmanów. Sikhowie noszą turbany i zapuszczają brody, podobnie jak niektórzy wyznawcy islamu. Do masakry w Oak Creek doszło w dwa tygodnie po podobnie tragicznej w skutkach strzelaninie w Aurora w stanie Colorado. 24-letni były student neurologii imieniem James Holmes zastrzelił tam 12 osób. Po incydencie tym w USA rozgorzała na nowo debata o łatwej dostępności broni palnej w tym kraju. Holmes nie miał żadnych trudności z jej nabycie, chociaż leczył się na schorzenia psychiczne. Prezydent USA Barack Obama wyraził głęboki smutek po ataku na sikhijską świątynię. Obiecał, że jego administracja zapewni wszelkie wsparcie w celu wyjaśnienia przyczyn masakry.