Czterej policjanci, którzy uczestniczyli w wydarzeniach na lotnisku w Vancouver, próbowali zablokować prace tzw. Komisji Braidwooda, która bada sprawę na zlecenie władz Kolumbii Brytyjskiej (jednej z prowincji Kanady). Twierdzili, że są pracownikami służby federalnej i dlatego komisja jednej z prowincji nie może ich osądzać (mimo, że płaci im pensje). Funkcjonariusze skierowali wniosek w tej sprawie do Sądu Najwyższego prowincji. Sąd jednak uznał, że komisja ma prawo badać sprawę. Dwaj policjanci z tej grupy (Bill Bentley i Kwesi Millington) nie składają jednak broni. Teraz złożyli odwołanie do Sądu Apelacyjnego Kolumbii Brytyjskiej. Funkcjonariusze wystąpili także z wnioskiem by - niezależnie od wyroku - komisja śledcza przerwała prace i wznowiła je 60 dni od orzeczenia Sądu Najwyższego w ich sprawie. A to może spowolnić jej prace. Do tragicznego wydarzenia doszło w październiku 2007 r. Polak, który do Kanady przyjechał odwiedzić matkę, nie znał języka angielskiego i nie umiał wydostać się z vancouverskiego lotniska. Po dziesięciogodzinnym oczekiwaniu był tak wyczerpany, że próbował przekroczyć bramkę i - z niewiadomych przyczyn - rzucił w przesuwane drzwi krzesłem. Gdy na miejsce przybyła policja, poraziła Polaka paralizatorem. Mężczyzna zmarł na miejscu. Karolina Woźniak