Kobieta przyszła w poniedziałek do ratusza w jednej z miejscowości prowincji Sidi Bu-l-Abbas, żeby ubiegać się o pomoc mieszkaniową. Biorąc pod uwagę negatywną odpowiedź, oblała się łatwopalnym płynem i zamierzała podpalić, ale szybka reakcja urzędnika zapobiegła tragedii. W ubiegłą sobotę w Buchadrze w prowincji Tibissa na wschodzie Algierii niedaleko granicy z Tunezją zmarł w wyniku oparzeń 27-letni mężczyzna. Parę dni wcześniej, przyszedł do ratusza z nadzieją na uzyskanie pomocy, ponieważ był bez mieszkania i zatrudnienia. Kiedy mu jej odmówiono, podpalił się przed budynkiem. Według mediów prezydent Algierii Abdelaziz Buteflika zażądał od żandarmerii i policji szczegółowego raportu na temat motywów, które doprowadziły ofiary do samospalenia. Samobójcza próba Algierki, podjęta w poniedziałek, jest według EFE ósmym takim przypadkiem, a według AFP - szóstym w Algierii. W Algierii protesty między 6 a 9 stycznia przeciwko cenom podstawowych produktów i zamieszki doprowadziły do pięciu ofiar śmiertelnych i ponad 800 rannych. Aby uspokoić nastroje, władze obniżyły ceny cukru i oliwy. 17 grudnia falę samospaleń w krajach północnej Afryki zapoczątkował w Tunezji bezrobotny absolwent uniwersytetu, któremu policja skonfiskowała wózek z owocami i warzywami, ponieważ nie miał licencji na ich sprzedaż. Jego śmierć wywołała falę protestów przeciwko biedzie, inflacji, bezrobociu, które doprowadziły do obalenia w ubiegły piątek rządzącego od ponad 20 lat tunezyjskiego prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego.