Według źródeł południowokoreańskich rakieta została wystrzelona w kierunku wschodnim z rejonu miasta Wonsan na wschodnim wybrzeżu Korei Północnej. Przeleciała około 450 km i spadła do morza. Informacje te potwierdziła także armia USA. Biały Dom oświadczył, że o próbie został poinformowany prezydent Donald Trump. Prezydent Korei Południowej Mun Dze In zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Wspólnie przeciwko prowokacjom Kolejna próba rakietowa Korei Północnej wywołała protesty wielu krajów. Najmocniejsze słowa płyną ze stolic najbardziej zagrożonych atakiem Korei Północnej. Premier Japonii Shinzo Abe apeluje do innych państw o podjęcie wspólnych działań przeciwko północnokoreańskim prowokacjom. Przypomniał, że przywódcy grupy G7 na zakończonym niedawno szczycie uznali zagrożenie ze strony Korei Północnej za jedno z najważniejszych wyzwań dla bezpieczeństwa świata. Według władz Japonii wystrzelenie pocisku było pogwałceniem rezolucji ONZ, stanowiło także zagrożenie dla bezpieczeństwa żeglugi morskiej i komunikacji lotniczej w regionie. "Nie możemy tolerować tego rodzaju prowokacji" - oświadczył rzecznik japońskiego rządu. Poinformował, że pocisk spadł do Morza Japońskiego, w japońskiej strefie ekonomicznej. Dzisiejszą próbę stanowczo potępiło południowokoreańskie MSZ. W oświadczeniu stwierdzono, że władze Korei Południowej nie zamierzają tolerować powtarzających się testów i podejmą odpowiednie działania. To trzecia próba rakietowa Korei Północnej od czasu objęcia urzędu prezydenta Korei Południowej przez Mun Dze Ina. Władze północnokoreańskie kontynuują program jądrowy i próby rakietowe, mimo zakazujących tego rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i międzynarodowych sankcji. Zapowiadają też budowę międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM), która byłaby zdolna dosięgnąć terytorium USA i przenosić głowicę nuklearną.