W środę w Rzymie było już 114 ze 115 elektorów. Od czwartku, wraz z przybyciem ostatniego oczekiwanego kardynała z Wietnamu, purpuraci będą mogli wyznaczyć datę wyboru papieża, ale - jak się zastrzega - dopiero wtedy, gdy uznają, że można zakończyć poprzedzające konklawe dyskusje. Tymczasem, zauważa czwartkowa prasa, podczas debat Kolegium Kardynałów w Auli Synodu podnoszone są wciąż nowe wątki. Purpuraci domagają się wyjaśnień dotyczących sytuacji w watykańskim banku IOR po wielomiesięcznym wakacie na stanowisku prezesa, mówią o potrzebie redukcji biurokracji za Spiżową Bramą, oczekują wyjaśnień w sprawie afery Vatileaks, opisanej w tajnym raporcie trzech kardynałów, powołanych przez Benedykta XVI w kwietniu zeszłego roku do zbadania okoliczności wycieku tajnych dokumentów na temat konfliktów wśród hierarchii. Dziennik "La Stampa" przytacza opinię anonimowego kardynała z Europy, który uważa, iż elektorzy wciąż nie są gotowi, by wejść do Kaplicy Sykstyńskiej, gdyż potrzebują jeszcze kilku dni dyskusji. Bardzo powoli nakreślany jest też portret przyszłego papieża. Pojawiają się postulaty, by następca Benedykta XVI był strategiem i odważnym reformatorem Kurii Rzymskiej, a zarazem osobą "energiczną" i w niezbyt zaawansowanym wieku, na co zwrócił uwagę w swym wystąpieniu kardynał Camillo Ruini, który sam jako senior nie weźmie udziału w konklawe. "Bohaterem" mediów jest arcybiskup Lyonu, kard. Philippe Barbarin, który na obrady przyjeżdża na rowerze.