Trwające już drugi tydzień akcje odbywają się w związku z posiedzeniem trybunału, który ma wydać orzeczenie w sprawie zgodności z ustawą zasadniczą dekretu prezydenta Wiktora Juszczenki o rozwiązaniu parlamentu. Uczestnicy demonstracji stoją z flagami opozycyjnych Bloku Julii Tymoszenko i proprezydenckiej Naszej Ukrainy z jednej strony i ze sztandarami koalicyjnych Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów z drugiej. Protestujących rozdziela kordon milicji. Kryzys polityczny na Ukrainie wybuchł na początku kwietnia, kiedy to prezydent Juszczenko rozwiązał parlament i wyznaczył nowe wybory. Zgodnie z dekretem mają się one odbyć 27 maja, jednak Juszczenko oświadcza, że gotów jest zmienić tę datę. Od początku kwietnia w Kijowie prawie każdego dnia trwają wielotysięczne wiece zwolenników koalicji. Są oni zwożeni do stolicy specjalnymi pociągami i autobusami ze wschodnich obwodów kraju. Raz, dwa razy w tygodniu dochodzi także do demonstracji zwolenników opozycji. Według mediów i komentatorów zarówno jedni, jak i drudzy otrzymują za udział w demonstracjach wynagrodzenie. Waha się ono w granicach 20-30 dolarów za dzień.