Puerta del Sol stał się centralnym miejscem protestów, w którym narodził się hiszpański ruch oburzonych - ludzi sprzeciwiających się dominacji banków, bezrobociu oraz działaniom polityków. Wielu działaczy spędziło tam dzisiejszą noc, by przypomnieć o zbliżającej się pierwszej rocznicy masowych demonstracji. Policja bezskutecznie domagała się, by manifestujący rozeszli się. Najbardziej agresywni uczestnicy zajść, w sumie 18 osób, zostali zatrzymani. Według madryckiej policji, dwóch funkcjonariuszy zostało rannych. W poniedziałek osoby przebywające w areszcie za starcia mają stanąć przed sądem. Wieczorem na plac ponownie wrócili oburzeni, by domagać się uwolnienia zatrzymanych. W niemym proteście przez minutę machali rękoma. Przez weekend, na ulice hiszpańskich miast wyszły tysiące "oburzonych". Według policji w sobotnich manifestacjach w Madrycie uczestniczyło około 30 tysięcy osób. W Barcelonie, zdaniem służb porządkowych, około 45 tysięcy ludzi. Jednak organizatorzy mówili nawet o 220 tysiącach uczestników. Jutro także manifestanci zapowiedzieli wyjście na ulice. Czterodniowe demonstracje mają zakończyć się 15 maja - w pierwszą rocznicę zawiązania się ruchu "oburzonych". Władze Barcelony tolerują tymczasowy obóz stworzony przez działaczy. Tymczasem władze Madrytu zapowiedziały, że nie zezwolą na stworzenie, jak w zeszłym roku, miasteczka namiotowego na głównym placu hiszpańskiej stolicy.