Grupa ekspertów pod nazwą "Team Europe" działająca przy przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Polsce wydała publikację zatytułowaną "Priorytety nowej Komisji Europejskiej a interesy Polski". Kilkunastu autorów zamieszcza w niej swoją perspektywę na najbliższą kadencję KE pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen. Przedstawia szanse i zagrożenie, a także zastanawia się, czy rzeczywiście interesy Polski są spójne z tymi, w kierunku których podąża Europa. Publikacja powstała na kanwie zaprezentowanego przez Ursulę von der Leyen programu na przyszłą kadencję. Krótko mówiąc skupia się on na projekcie "Zielonego ładu", czyli szeregu przedsięwzięć proekologicznych, który ma uczynić Europę pierwszym kontynentem "neutralnym klimatycznie". Czy nowa polityka unijna będzie wywoływała kolejne napięcia między Brukselą a Warszawą? Autorzy publikacji nie mają co do tego wątpliwości. Prof. Lena Kolarska-Bobińska, która jest jednym z głównych autorów polskich rekomendacji, wymienia cztery możliwe osie sporu. Według niej są to: możliwe spowolnienie gospodarcze, postrzeganie praworządności, ochrona klimatu i polityka energetyczna, a także nowa polityka migracyjna UE. - Nowe priorytety UE są trudne dla Polski. KE stawia na "Zielony ład", a zawsze energetyka i klimat były trudnym do przełknięcia tematem dla Polski. Stawialiśmy na węgiel, jako patriotyczny element polskiej gospodarki. "Zielony ład" staje się głównym priorytetem prac KE. Ma on być też elementem rozwoju gospodarczego Europy. Nie chodzi więc tylko o zdrowie i walkę ze szkodliwym smogiem. Dla Polski wobec tego "Zielony ład" będzie traktowany jako zagrożenie naszego interesu narodowego. Polska niewątpliwie będzie musiała przygotować własne projekty, ale obawiam się, że rząd postawi bardzo ostre warunki finansowe. W niektórych przypadkach może to doprowadzić do zanegowania niektórych elementów "Zielonego ładu", co może stać się częścią perturbacji między Polską a UE. Jeżeli będziemy myśleć o zmianach klimatu jako czymś ważnym dla siebie, nie tylko dla Europy i świata, to będzie sukces - mówi Interii prof. Kolarska-Bobińska. - Praworządność też oczywiście będzie miała znaczenie. Dochodzimy do trzeciego etapu, kiedy KE będzie musiała podjąć bardzo konkretne działania wobec Polski. Myślę, że na tym tle może pojawić się dużo napięć - uważa była minister w rządzie Donalda Tuska. Prof. Kolarska-Bobińska jest zdania, że rząd Prawa i Sprawiedliwości w nowej kadencji "rozpocznie szukanie nowego winnego". Co to oznacza? - Jeśli nastąpi spowolnienie gospodarcze i nie będzie można zrealizować wielu zamierzeń rządu, a jednocześnie będziemy mieli trudności negocjacyjne w kwestii klimatu, to rząd zacznie mówić, że wina leży po stronie KE. Tym bardziej będzie to trudne, jeśli KE powiąże przestrzeganie praworządności z wypłacaniem unijnych środków. Tym winnym byłaby KE. Do tej pory była to albo Platforma, albo Donald Tusk - wyjaśnia Kolarska-Bobińska. Nie jest tajemnicą, że w nowej perspektywie unijnej Polska będzie miała do dyspozycji mniej środków z polityki spójności. Czy wobec tego można mieć nadzieję, że tę stratę uda się "odbić" na innych programach? - Jeśli aktywnie włączymy się w realizację projektu "Zielonego ładu", to właśnie tu powinniśmy widzieć ogromną szansę i na tej płaszczyźnie szukać możliwość do "odbicia" sobie strat z polityki spójności - uważa Kolarska-Bobińska. - Nasze interesy są też interesami unijnymi. Nawet jeśli trudno zrealizować oczekiwania, to powinniśmy wykorzystywać szansę, jaką stwarzają programy europejskie - kończy jedna z liderek "Team Europe".