Początkowo cztery hipopotamy, zakupione za pieniądze z handlu narkotykami, żyły w hacjendzie w pobliżu drugiego największego miasta Kolumbii Medellin. Po tym, jak przedsięwzięcie Escobara się rozpadło, a on sam musiał salwować się ucieczką, hipopotamy wydostały się z jego posiadłości i zaczęły życie na wolności. Pozbawione naturalnych wrogów w kolumbijskich rzekach czuły się doskonale. Z czterech sztuk sprowadzonych z Afryki ich populacja przez lata rozrosła się do 80 - informuje livescience.com. Część naukowców uważa, że hipopotamy wypełniają niszę ekologiczną w ekosystemie Południowej Ameryki, która powstała po wyginięciu dużych zjadaczy roślin w okresie plejstocenu. Ostatni wielkim fitofagiem, który występował w tej okolicy, była lama wielkogłowa, która wymarła 11 tys. lat temu. Hipopotamy mają wiele cech wspólnych także z innym potężnym wymarłym zwierzęciem kopytnym z regionu, zwanym Trigonodops lopesi. Jak informują naukowcy, ssaki te mogą się wypasać nad brzegami rzek w sposób zbliżony do lam wielkogłowych, a jednocześnie rozprowadzać nawóz w postaci swoich odchodów. Jaki dokładnie wpływ na środowisko naturalne Ameryki Południowej mają hipopotamy sprowadzone przez Escobara, nie zostało w zupełności rozstrzygnięte. Część specjalistów sugeruje, że ich obecność może mieć zbawienne działanie na zawartość składników odżywczych w glebie. Hipopotamy mogą wzbogacić ekosystemy dzięki produkowanemu przez siebie nawozowi. Inni przestrzegają przed nadmiernym nawożeniem rzek, które może prowadzić do obumierania ryb. "Autorzy badania napisali, że w Kolumbii renegaci hipopotamy 'prezentują chimerę kombinacji cech wymarłych wielu gatunków'. Innymi słowy, wpływ hipopotamów na przyjęte siedliska - ile i jakie rośliny jedzą; ile poruszają się w swoim zasięgu; jak trawią swoje posiłki; a ilość składników odżywczych, które wracają do siedliska jako odchody - była kiedyś wykonywana przez wielu sporych rodzimych zjadaczy roślin" - czytamy w livescience.com.